REKLAMA


REKLAMA


REKLAMA


REKLAMA


To jest szok: nie ma ani jednego Polaka na prestiżowej liście uczonych najczęściej cytowanych na świecie - Highly Cited Researchers 2024. Przez ostatnie 10 lat było na tej liście zazwyczaj 4-6 uczonych z naszego kraju. W tym roku zero…, ani jednego.

Lista HCR ogłaszana jest corocznie jesienią przez międzynarodową firmę analityczną Clarivate Analytics w oparciu o bazę danych „Web of Science”. Wskazuje ona uczonych, których publikacje znalazły się wśród 1% najbardziej cytowanych w 21 dziedzinach nauki i w badaniach interdyscyplinarnych.

Biorąc pod uwagę światową populację uczonych szansę znalezienia się na liście HCR ma jeden na 1000. Szkoda, że z ponad 70 tysięcy polskich uczonych żaden z tej szansy nie skorzystał.

Analitycy z Clarivate wyróżnili w tym roku 6636 Highly Cited Researchers z ponad 1200 uczelni, instytutów badawczych i organizacji komercyjnych w 59 krajach/regionach. Rygorystyczny proces oceny i selekcji opiera się na danych z indeksu cytowań Web of Science Core Collection, wraz z analizą jakościową przeprowadzoną przez ekspertów z Institute for Scientific Information (ISI). Siła tej listy polega na tym, że honoruje ona dorobek współczesny, za ostatnie 10 lat, a nie „całokształt” lub „dorobek życia”.

Nie jest niespodzianką, że na liście 2024 najwięcej jest uczonych ze Stanów Zjednoczonych (36,4%), choć ich dominacja z roku na rok słabnie (w 2018 roku było 43,3%). Jednocześnie rośnie udział badaczy z Chin (20,4% obecnie, co jest podwojeniem udziału w stosunku do roku 2018). W topowej dziesiątce krajów spada też udział Kanady i Francji, rośnie udział Singapuru i Hong Kongu. Azja konsekwentnie poszerza swój naukowy teren…

Komentując brak polskiej obecności na tej liście nasuwa się porównanie olimpijsko-noblowskie. Jeśli uznamy, że badacze z Listy HCR to uczestnicy Olimpiady (w tym porównaniu medaliści odpowiadają nagrodom Nobla w grupie Science), to znaleźliśmy się w sytuacji, kiedy nie tylko nie mamy medali, ale na Igrzyska Olimpijskie nie zakwalifikował się żaden nasz zawodnik… W konsekwencji, nie ma nas również w klasyfikacji krajowej. Możemy oczywiście znaleźć sto dobrych powodów na wyjaśnienie absencji i złe warunki treningu, ale czy te usprawiedliwienia outsiderów będą kogokolwiek interesować?!

Tytułem uzupełnienia należy dodać, że lista HCR to nie tylko „chwilowa niesława”, jej skutki mają charakter ciągły… W metodologii Rankingu Szanghajskiego obecność badaczy uczelni na liście Highly Cited Researchers ma wagę 20 procent, czyli bardzo wysoką (nawet dwa razy wyższą niż posiadanie absolwenta z Nagrodą Nobla). Jak silny jest wpływ tego wskaźnika na pozycje uczelni przekonywały się w poprzednich latach Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski - jako że spadały o kilkadziesiąt pozycji, do niższej setki, w sytuacji, gdy badacze z tych uczelni wypadali z listy HCR.

W przyszłym roku boleśnie przekona się o tym Politechnika Gdańska i Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu, które posiadając przez kilka lat badaczy na liście HCR znajdowały się w Top-1000 Rankingu Szanghajskiego. Teraz będą mieli w tym wskaźniku zero… Z symulacji przeprowadzonej przez analityków „Perspektyw” wynika, że obie uczelnie wypadną z Rankingu Szanghajskiego 2025!

O wiele gorsze jest to, że na globalnej mapie naukowej coraz trudniej będzie znaleźć spory kraj, który aspiruje do znalezienia się w czołowej 20-tce gospodarek świata!

Waldemar Siwiński

clarivate.com

© 2022 Perspektywy.pl   O nas | Polityka Prywatności | Znak jakości | Reklama | Kontakt!!!