Przyjazne i tolerancyjne, o wysokim poziomie nauczania – tak dzieci imigrantów oceniają warszawskie licea.
Czy polska szkoła sprzyja integracji osób z innych krajów w naszym społeczeństwie? To pytanie, na które starają się odpowiedzieć naukowcy z UW, specjalizujący się w problemie imigracji.
Jak mówi prof. Ewa Nowicka-Rusek, która od dekady bada to zagadnienie, szkoła jest szczególnie ważnym miejscem spotkania różnych kultur. Od tego, jak czują się w niej dzieci imigrantów w dużej mierze zależy, czy będą potrafiły później zaadaptować się w społeczeństwie.
W trakcie prowadzonych w ostatnich latach badań w Warszawie socjolodzy przeprowadzili wywiady z dziećmi cudzoziemców, które uczą się w publicznych i prywatnych szkołach.
Ponad połowę grupy badanych stanowiły dzieci z Wietnamu, ze względu na ich szczególnie wysoką liczebność w Warszawie i okolicach. Oprócz nich ankietowani byli m.in. uczniowie, których rodzice pochodzą z krajów Afryki (Kenia, Angola), Czeczenii, Izraela i Australii. W podstawówkach badacze ograniczyli się do rozmów z nauczycielami, natomiast w liceach – wywiady prowadzono zarówno z opiekunami, jak i samymi uczniami.
Wywiady objęły wyłącznie szkoły powszechne z polskim językiem nauczania – nie wzięto w nich pod uwagę placówek istniejących przy zagranicznych ambasadach w Warszawie.
Według prof. Nowickiej-Rusek, wyniki tych badań przeczą na ogół stereotypom o polskiej ksenofobii i nietolerancji.
– Z badań wyłania się bardzo dobry wizerunek polskich liceów i poziomu jej nauczania. Natomiast im się schodzi niżej – na szczebel szkół podstawowych – tym jest gorzej. Bez wątpienia poziom wykształcenia bardzo mocno koreluje z poziomem tolerancji wobec innych – tłumaczy prof. Nowicka-Rusek.
To, w jakim stopniu imigranccy uczniowie adaptują się do życia szkolnego, zależy oczywiście także od różnych innych czynników, w tym – kulturowych. – Dzieci wietnamskie na ogół dobrze się adaptują. Zwykle nie stwarzają problemów wychowawczych, są spokojne i grzeczne, bawią się z innymi. To dlatego że uczenie się w kulturze wietnamskiej jest bardzo wysoko cenione, także przez rodziców, którzy sami nie są wykształceni, np. pracują na bazarze – zauważa socjolożka.
– Warto zauważyć, że czarnoskóre dziewczynki z Afryki, choć narzekały na brak tolerancji na ulicy ze strony osób, zwłaszcza starszych, to jednocześnie mówią, że w murach polskiej szkoły czują się bardzo dobrze – dodaje.
W szkolnej codzienności nie brak oczywiście problemów i konfliktów. Rozmowy z nauczycielami i imigranckimi uczniami wskazują, że dzieci cudzoziemców często mają poważne kłopoty z opanowaniem języka polskiego. Nauczyciele przyznają często, że są bezradni: w rezultacie zaniżają swoje oczekiwania wobec tych uczniów, gdyż wiedzą, że nie są one w stanie szybko nadrobić językowych zaległości.
Osobnym dużym problemem jest sytuacja w polskiej szkole dzieci uchodźców, np. czeczeńskich, które często mają za sobą trudne, czy nawet traumatyczne wojenne przeżycia.
Zdaniem Nowickiej-Rusek, w polskich szkołach z dużym odsetkiem imigrantów powinny być upowszechniane inicjatywy, np. szkolenia dla nauczycieli, mające przełamywać bariery między kulturami. Tak jak w podwarszawskiej gminie Lesznowola – zamieszkanej licznie przez Wietnamczyków i Chińczyków – gdzie prowadzono kilka lat temu dodatkowe szkolne zajęcia dla polskich uczniów pt. „Moi sąsiedzi pochodzą z Azji”.
Badania w szkołach, choć prowadzone tylko w stolicy i w dużej mierze w szkołach o dobrym poziomie nauczania, skłaniają – zdaniem prof. Nowickiej-Rusek – do wniosku, że Polacy nie są tak ksenofobiczni, jak się o nich mówi.
Źródło: PAP – Nauka w Polsce