Tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki przyznano Peterowi Higgsowi i Francois Englertowi, których teoria wyjaśnia, skąd się bierze masa. Słuszność teorii potwierdziło odkrycie w ubiegłym roku bozonu Higgsa, znanego też "boską cząstką".
Prace tegorocznych noblistów uzupełniły teorię nazywaną Modelem Standardowym. Oryginalne równania Modelu Standardowego nie uwzględniały masy cząstek, co nie pozwalało w pełni opisać zjawisk z ich udziałem.
Już w latach 60. powstały prace, które proponowały rozwiązanie tego problemu. Kluczowe były dwie – jedna autorstwa Petera Higgsa (Brytyjczyka), a druga Francois Englerta i Roberta Brouta (obaj z Belgii). Proponowali oni, by w obliczeniach uwzględnić dodatkowe pole, nazwane później polem Higgsa, które wypełnia całą przestrzeń, łącznie z kosmiczną próżnią.
Niektóre cząstki doznają ze strony tego pola większego lub mniejszego oporu. Opór ten powoduje większą lub mniejszą bezwładność - niektóre cząstki łatwo rozpędzić – są lżejsze, a inne trudno – są cięższe.
W pewnych okolicznościach istnienie tego pola manifestowałoby się poprzez pojawianie się specyficznych cząstek – bozonów Higgsa. By je wykryć, w 2008 r. zbudowano Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) w ośrodku CERN pod Genewą. W 2012 r. wykryto tam cząstki, których właściwości zgadzają się z przewidywanymi właściwościami bozonów Higgsa.
Gdyby się okazało, że bozonu Higgsa nie ma, oznaczałoby to, że cały Model Standardowy jest nieprawidłowy i należy go przeformułować. Potwierdzenie istnienia bozonu dowodzi prawdziwości modelu.
Ale to nie ostatni element "kosmicznej układanki". Model Standardowy traktuje pewne cząstki – neutrina – jako bezmasowe. Jednak niedawne badania wskazują, że w rzeczywistości mają one masę. Ponadto model opisuje materię widzialną - zaledwie jedną piątą materii w kosmosie. Właśnie w celu odkrycia tajemniczej ciemnej materii kontynuowane są poszukiwania nieznanych cząstek w akceleratorze LHC w CERN – napisał Komitet Noblowski w komunikacie prasowym.
Po prawie 50 latach Englert, Higgs i Brout zasłużyli na Nobla. Robert Brout zmarł w 2011 roku, więc nagrodą, wartą 8 mln koron szwedzkich (ok. 4 mln zł), podzielą się dwaj pozostali.
Obaj byli w tym roku niemal pewnymi kandydatami do Nobla. Wskazywał ich ekspert Reutersa, David Pendlebury – który od 2002 r. trafnie wytypował 27 noblistów.
Francois Englert jest pierwszym laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki, który urodził się w Belgii. W lipcu 2013 r. król belgijski Albert II nadał Englertowi tytuł barona.
Brytyjczyk Higgs to człowiek bardzo skromny. Jestem przytłoczony przyznaniem mi tej nagrody i dziękuję Królewskiej Akademii Szwedzkiej. Mam nadzieję, że to uznanie (roli) podstawowej nauki przyczyni się do docenienia wartości badań nie mających praktycznego zastosowania – napisał w oświadczeniu, które zamieszczono na stronie jego uczelni, Uniwersytetu w Edynburgu.
– Nobel z fizyki dla Higgsa i Englerta to ukłon w stronę teorii i triumf myśli. W podobny sposób odkryć dokonał Albert Einstein, który najpierw sformułował ogólną teorię względności, a dopiero potem zrobiono doświadczenia – powiedział PAP prof. Krzysztof Meissner.
– Higgs to już starszy pan, więc tak sobie myślałam, że jeżeli chcą mu go dać, to wypadałoby się pospieszyć – powiedziała PAP dr hab. Agnieszka Pollo z Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Narodowego Centrum Badań Jądrowych, dodając, że w przypadku obu naukowców nie należało dłużej czekać.
Gratulacje laureatom złożyła Europejska Organizacja Badań Jądrowych (CERN), w której ośrodku badawczym pod Genewą dokonano eksperymentów, potwierdzających słuszność teorii Higgsa, Englerta i Brouta.
– Tej nagrody by nie było, gdyby nie odkrycie w CERN. Eksperymenty przeprowadzone pod Genewą miały tu zasadnicze znaczenie – oceniła w rozmowie z PAP przewodnicząca Rady CERN prof. Agnieszka Zalewska.
Źródło: PAP - Nauka w Polsce