Założony 12 maja 1364 roku Uniwersytet Jagielloński (wtedy Studium Generale) miał trzy wydziały: sztuk wyzwolonych, prawa i medycyny. To tu narodziła się i rozwijała polska medycyna.
Rada Szkoły Medycznej dla Obcokrajowców Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum czasami zwraca uwagę jej kierownictwu, że wydaje za mało pieniędzy na reklamę zagraniczną. „Problem” polega na tym, że taka reklama jest właściwie niepotrzebna: najlepszymi „rekruterami” są absolwenci Szkoły pracujący w renomowanych ośrodkach na całym świecie.
Szkoła Medyczna dla Obcokrajowców Wydziału Lekarskiego UJ CM rozpoczęła swoją działalność w październiku 1994 roku. Zagranicznych studentów było wówczas… siedmiu. Dziś jest ich 700! Reprezentują 20 krajów z pięciu kontynentów, najwięcej z USA, Kanady i Norwegii.
Historia międzynarodowego kształcenia przyszłych lekarzy w Krakowie liczy sobie jednak więcej niż 20 lat, gdyż rozpoczęła się już w latach 70. XX wieku w ramach programu współpracy ówczesnej Akademii Medycznej im. Mikołaja Kopernika oraz Stony Brook University w Nowym Jorku. Na mocy zawartego wówczas porozumienia studenci amerykańscy przyjeżdżali do Krakowa na studia medyczne. Program został jednak zamknięty w latach 80. ze względu na napiętą sytuację polityczną w Polsce.
To było wyzwanie
– Utworzenie Szkoły Medycznej dla Obcokrajowców w Uniwersytecie Jagiellońskim Collegium Medicum wymagało dużej determinacji władz uczelni, w Polsce było to przedsięwzięcie naprawdę pionierskie – mówi prof. dr hab. Piotr Laidler, prorektor UJ ds. Collegium Medicum. – Na szczęście ówczesny Prorektor UJ ds. CM prof. dr hab. Stanisław Konturek lubił takie wyzwania. Cieszę się, że i ja mogłem mieć swój udział w organizacji Szkoły – powierzono mi funkcję Zastępcy Przewodniczącego Rady Szkoły ds. przedmiotów przedklinicznych. Niewątpliwie pomogło mi w tej pracy doświadczenie zdobyte podczas 3-letniego pobytu w USA i rocznego w Niemczech. Mogliśmy wykorzystać niektóre rozwiązania i dobre praktyki z zagranicznych uczelni, ale też mieliśmy świadomość, że tworzymy coś zupełnie nowego na polską skalę, a co za tym idzie, obarczonego dużym ryzykiem. Dziś wiemy już, że warto było zaryzykować.
Wiedzą, po co przyjechali
W ofercie Szkoły są dwa programy studiów medycznych prowadzonych w języku angielskim: program przewidziany dla absolwentów szkół średnich (MD Program for High School graduates) oraz program dla absolwentów przedmedycznych szkół pomaturalnych lub uczelni (MD program for University/College students) ze Stanów Zjednoczonych i Kanady.
– To znakomity „materiał” na studentów medycyny – mówi o nich prof. dr hab. Jerzy Walocha, przewodniczący Rady Szkoły Medycznej dla Obcokrajowców UJ CM. – Oni dobrze wiedzą, po co się tu znaleźli. Są dojrzali, niezwykle pracowici, zadają dużo pytań. Generalnie jesteśmy zadowoleni ze znakomitej większości naszych zagranicznych studentów. Rocznie „odpadają” – z różnych powodów – 2-3 osoby. Myślę, że tak mały odsiew to w dużym stopniu zasługa profesjonalnie prowadzonej rekrutacji. O przyjęciu decyduje ranking ocen z przedmiotów kierunkowych (biologia, chemia) oraz wyniki rozmów kwalifikacyjnych, które za granicą prowadzą bardzo często osoby związane ze Szkołą: absolwenci czy też członkowie ich rodzin. Znają nasze wymagania i oczekiwania wobec kandydatów, potrafią wyłuskać najlepszych. Nie trafiają do nas ludzie przypadkowi, ale to nie oznacza, że nie mają problemów z aklimatyzacją.
„Ściana płaczu” w gabinecie
Prorektorzy UJ (od lewej): prof. Maria-Jolanta Flis, prof. Jacek Popiel , prof. Piotr Laidler, prof. Stanisław Kistryn. |
Profesor Walocha przez kilka lat miał w swoim gabinecie „ścianę płaczu” studentów zagranicznych. – Wszyscy wiedzieli, że jestem u siebie od 6.30, więc z samego rana zgłaszali się ze swoimi problemami. Ktoś miał trudności z załatwieniem spraw urzędowych, ktoś inny szukał mieszkania, ktoś po prostu tęsknił za rodziną.
Dziś, gdy zagranicznych studentów jest 700, mają oni do dyspozycji centrum konsultacyjne, gdzie specjalnie zatrudniony psycholog pomaga im we wszystkich życiowych sprawach, od zakupu biletu miesięcznego po tęsknotę za pozostawionym w kraju narzeczonym.
– Kraków łączy w sobie zalety miasta z wielką historią, z miastem współczesnym, pulsującym życiem, z fantastycznym życiem kulturalnym – mówi Magdalena Kazmierczak z Kanady. – Ale kiedy przyjechałam po raz pierwszy, czułam się dość mocno zdezorientowana. Do dziś pamiętam spóźniony samolot, nocleg w zupełnie pustym, pozbawionym mebli mieszkaniu i to, że zgubiłam się podczas… Orientation Day. Ale potem było już coraz lepiej. Poczułam radość studiowania i wiem, że gdziekolwiek pojadę – a w najbliższych planach mam staż w Filadelfii – będę to miasto i uczelnię dobrze wspominać.
– Przyjechałem do Krakowa z Oslo, żeby spełnić marzenia o pracy lekarza – wspomina Karl-Erik Karlsen. – Jedno z pierwszych wspomnień studenckich to… zapach formaliny towarzyszący pierwszym zajęciom z anatomii i stres świeżo upieczonych studentów, obawa, że nie damy rady. Teraz patrzymy już na te doświadczenia z dystansem, wtedy było w nas mnóstwo niepokoju. Rok temu Uniwersytet Jagielloński odwiedził nasz król Harald. Okazał się człowiekiem niezwykle bezpośrednim, który chciał porozmawiać z norweskimi studentami. Mieliśmy mu dużo do opowiedzenia!
Szkoła ma stały i bardzo bliski kontakt z absolwentami, a nie-którzy przyjeżdżą w roli visiting profesors, prowadzi rozmowy kwalifikacyjne za granicą albo zaprasza do siebie rezydentów z UJ CM. Zdarzyło się też kiedyś, że jeden ze znajomych prof. Jerzego Walochy pechowo złamał nogę jeżdżąc na nartach w norweskim Telemarku. W szpitalu opiekowali się nim trzej lekarze z dyplomem UJ CM. Cieszyli się, że mają okazję przypomnieć sobie język polski…
Po ukończeniu obu programów absolwenci otrzymują dyplom UJ i tytuł lekarza medycyny. Od roku 2010 Szkoła prowadzi również studia na kierunku lekarsko-dentystycznym w języku angielskim (DDS Program). Wśród nauczycieli akademickich kształcących w ramach studiów anglojęzycznych są zarówno najbardziej doświadczeni uczeni i wykładowcy UJ CM, jak i nauczyciele akademiccy między innymi ze Stanów Zjednoczonych, Anglii, Kanady czy Niemiec.
Światowe standardy, światowe obycie
– Umiędzynarodowienie przynosi wymierne korzyści w wielu obszarach – podkreśla prof. Piotr Laidler. – Co oczywiste, daje Uniwersytetowi Jagiellońskiemu Collegium Medicum pieniądze, które możemy zainwestować w wyposażenie służące wszystkim studentom. Ale myślę, że znacznie ważniejsze jest to, że zmusza nas do stałego podnoszenia jakości kształcenia, budowania relacji mistrz-uczeń na bardziej partnerskich zasadach, doskonalenia kadry naukowej i administracyjnej. Nasi absolwenci oprócz wiedzy stricte medycznej zyskują umiejętność zachowania wobec pacjentów z każdego regionu świata. Chcemy, żeby takie umiejętności zyskiwali także polscy studenci UJ Collegium Medicum.
Standardy programów prowadzonych UJ CM spełniają nie tylko polskie wymogi nauczania, ale również przyjęte w Unii Europejskiej i USA (Ministerstwo Edukacji – US Department of Education, Medical Board of California).
UJ CM współpracuje w USA z National Board of Medical Examiners (NBME) i Association of American Medical Colleges (AAMC) a w Europie z – European Board of Medical Assessors (EBMA). Dzięki współpracy z AAMC, UJ CM bierze udział w unikalnym, pionierskim projekcie – Global Health Learning Opportunities (GHLO) umożliwiającym studentom w ramach tzw. elective rotations odbywania kursów klinicznych w blisko 30 prestiżowych uczelniach z Niemiec, Belgii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Izraela, Włoch i Brazylii. Ponadto, na mocy umów zawartych przez UJ CM, studenci ostatnich lat studiów w Szkole Medycznej dla Obcokrajowców UJ CM mają możliwość kształcenia i zdobywania umiejętności w zakresie przedmiotów klinicznych w najlepszych amerykańskich uczelniach.
Studenci Szkoły niezwykle sobie cenią możliwość częściowego studiowania w zakresie przedmiotów klinicznych w różnych częściach świata, bo dzięki temu weryfikują poznaną wcześniej wiedzę i mają możliwość szerokiego dostępu do najnowszych sposobów diagnozowania i leczenia, a także wdrażania innowacyjnych metod terapeutycznych.
ANN