Jak daleko można posunąć się w zmyślaniu na egzaminie maturalnym? Wszystko zależy od umiejętności językowych autora. Jeśli ktoś posługuje się najgorszą polszczyzną, lepiej niech nie zmyśla.
Kto zaś potrafi pisać pięknie, może popuścić wodze fantazji. Powiedzmy, że niewiele wiem o Wielkiej Improwizacji, mowie Konrada z III części Dziadów Mickiewicza, a zmuszony jestem o tym pisać. Nie dostarczę czytelnikowi ważnych informacji o treści dramatu, ale przecież mogę go olśnić słowami: Czarna noc wileńska tak rozpaliła Konrada, że tysiąc uczuć syczało mu w sercu i w końcu bohater wybuchnął wielkim gniewem przeciwko Bogu. Oczywiście praca maturalna nie powinna być przyozdobiona zbyt wieloma środkami językowymi, w końcu to nie drzewko bożonarodzeniowe, ale gdy nie ma się wiele do napisania, trzeba bazować na tym, jak się pisze.
Przejrzyste ostrze siekiery
Informację o zachowaniu bohatera literackiego, powiedzmy Rodiona ze Zbrodni i kary Dostojewskiego, można przekazać sucho, np. "Raskolnikow zabił lichwiarkę i jej siostrę", albo z fantazją, np.: Do głębi serca przeświadczony, że oczyszcza ludzkość ze zła, Raskolnikow, który od tak wielu dni błądził po swym wewnętrznym labiryncie, teraz decyduje się dłużej nie czekać - zabija. Przejrzystym ostrzem siekiery uderza w skroń staruszki, wali po raz kolejny z siłą, która potrafi rozłupać najtwardszy kamień. Nie przeczuwa, że już niedługo tak wiele by dał, aby dziś trafić w próżnię, aby nie zabić człowieka, bo przecież zabijając innego, w rzeczywistości zabija się samego siebie. Ale dziś Raskolnikow tego nie wie, więc uderza i sprowadza na ofiarę grobową ciemność. Ostatnia myśl zamyka się w głowie starej lichwiarki, ale kobieta nie potrafi już tej myśli wypowiedzieć, ponieważ cała umiera. Chwilę później nic nie powstrzyma zbrodniarza, aby twardym i zimnym jak on sam ostrzem siekiery pozbawić życia kolejną osobę. Jesteśmy świadkami, jak krtań zbrodni rzyga lawą zła i oto w wyniku szaleństwa jednego człowieka ohydna fala przemocy spływa na Petersburg. Czy tego chciał bohater?
Zinterpretować bujną wyobraźnię
Po napisaniu czegoś takiego należy wyjaśnić, co się miało na myśli. Oczywiście najlepiej pisać, jak rozumiemy lekturę, szczególnie zadany do interpretacji fragment. Jednak gdy niewiele rozumiemy w tekście literackim, fantazjujmy na temat tego, co wiemy, a potem objaśniajmy nasze własne fantazje.
Podkreślam: to nie jest metoda wzorcowa na pisanie wypracowania maturalnego, to jest metoda ratunkowa. A zatem stosujmy ją tylko wtedy, gdy do oczu zagląda nam widmo klęski. Gdy grozi nam, że możemy nie napisać nic konkretnego, napiszmy przynajmniej coś z fantazją, a potem zajmijmy się analizą i interpretacją tego, co stworzyła nasza wyobraźnia. Oczywiście zawsze w ścisłym związku z tematem. Jeśli więc temat dotyczy zbrodni, nie fantazjujmy o sentymentalnej miłości. Pamiętajmy też, że elementarna wiedza o lekturach jest konieczna, aby właściwie rozumieć temat wypracowania, a fantazja przyda się, gdy mamy problem z napisaniem tekstu do wymaganego minimum 250 słów. A przecież warto napisać więcej (patrz regulamin matury z języka polskiego). W końcu za minimum słów trudno uzyskać maksimum punktów (wyjątki bywają), więc lepiej wypracowanie nieco rozciągnąć. Ale nie banałami, tylko fantazyjnym językiem.
Odpowiednie rzeczy słowo
Sprawdzając pracę maturalną, nieraz dostrzegam, że uczeń chce coś ważnego powiedzieć, ale tego nie mówi, a zatem punktów raczej nie uzyskuje. Maturzysta popełnia błąd, który polega na tym, że stosuje słownictwo przybliżone, natomiast właściwych nazw nie używa. Oczywiście praca polonistyczna nie jest rozprawą techniczną, więc nie chodzi o posługiwanie się w niej fachowymi terminami, chodzi raczej o tzw. wyczucie językowe. Jeśli więc piszemy o sprawach wysokich, a używamy słownictwa przyziemnego, to czytelnik nie bardzo wie, o czym tak naprawdę jest ten tekst. Sens naszego wywodu stał się niejasny dla odbiorcy. Uczeń niby trzyma się zadanego tematu, ale gra gdzieś w pobliżu właściwej melodii, a nieraz wręcz fałszuje. Jeśli temat dotyczy spraw emocjonalnych, to jest wysokich, nie można zagrać go przy pomocy tonów niskich.
Niestety, prace maturalne dowodzą, że znaczna część młodzieży ma nieprzeciętnie stępioną wrażliwość na to, co powinno wywoływać wielkie emocje. Inaczej mówiąc, nie bardzo wie, jakich używać słów. I właśnie wtedy potrzebne jest językowe fantazjowanie, czyli jedna z ważniejszych metod na trzymanie się właściwej dla tematu melodii. Co po największej nawet wiedzy na dany temat, jeśli zagramy ją na niewłaściwą nutę?
Czasem aktor, czasem dowódca batalionu
Tworzenie rozprawki maturalnej to dość duże przedsięwzięcie. Wymaga ono zastosowania wielu środków językowych. Pisząc, należy zachowywać się różnorodnie. Z jednej strony powinniśmy postępować niczym dowódca batalionu, który nie mówi niczego zbędnego, a jedynie wydaje rozkazy (tak piszmy, gdy podajemy fakty o lekturze, np. gdy prezentujemy czas i miejsce akcji albo gdy wymieniamy głównych bohaterów). Z drugiej strony nie zapominajmy pokazać czytelnikowi, że umiemy szarżować niczym aktor grający w wielkim romansie. Unikajmy jednak pisaniny w stylu qui pro quo. Wywód może być różnorodny stylistycznie, ale powinien być przejrzysty i uporządkowany logicznie.
Niech w naszej pracy będą partie sztywne, wręcz urzędowe, pełne powagi i wzniosłości, ale nie zapominajmy o wprowadzeniu akapitów dynamicznych, napisanych tonem patriotycznej udręki bądź miłosnego bólu (konkretny styl zależy od wybranego tematu). Cokolwiek napiszemy, starajmy się, aby to było ciekawe dla czytelnika. Tylko jak go zaciekawić? Najlepiej wiedzą i sprawnością w analizowaniu i interpretowaniu tekstu, ale jeśli mamy z tym problem, przykujmy uwagę czytelnika fantazyjnym językiem. Słowa nie mogą się pałętać po akapitach zupełnie przypadkowo. One powinny zostać użyte w określonym celu. Czy służą do wyjaśnienia zawiłego problemu? A może używane są do wzbudzania emocji? Czy raczej do budowania argumentów? Zastanówmy się, po co piszemy, i dobierajmy słowa odpowiednie do celu, jaki chcemy osiągnąć.
Fantazjowanie to nie lanie wody
Gdyby pisanie rozprawki maturalnej przyrównać do jazdy pociągiem, to nie może być to jazda opieszała, pełna spóźnień i niepotrzebnego stania na stacjach. Przecież trzeba jechać, aby dotrzeć do celu. Niechże nasze pióro pędzi po szynach interpretacji i z rozmachem wjeżdża na kolejne stacje (akapity). Zdaniom nie wolno pozwalać, aby jechały na gapę. Niechże każde zdanie ma bilet, czyli prawo do podróżowania pociągiem. Gapowiczów - a więc zdania, które nie umieją wyjaśnić, skąd się w naszej pracy wzięły - trzeba bez żalu wyrzucać.
Fantazjowanie przy pomocy pięknej polszczyzny nie polega więc na tzw. laniu wody. Wodę leje się wtedy, gdy nie ma się nic do powiedzenia, natomiast fantazjowanie wymaga świadomości, co chce się czytelnikowi powiedzieć. Nie chodzi o to, aby w pracy bełkotać bez składu i ładu, ale o to, aby się popisać wyrobieniem językowym, aby zaprezentować czytelnikowi prawdziwą rewię ze słów. Lanie wody jest dla czytelnika przygnębiające, natomiast fantazjowanie - zadziwiające.
Egzaminator uniesiony i zadziwiony
Nie jest zbrodnią czegoś nie wiedzieć, ale zbrodnią jest pisać o sprawach ważnych beznamiętnie. Źle napisana praca wyczerpuje egzaminatora, zanim on wyczerpie pracę. A przecież można czytelnikowi dostarczyć wzruszeń. Jeśli nie dostarczyliśmy mu wiedzy i nie popisaliśmy się umiejętnościami w interpretowaniu literatury, to nie pozostaje nam nic innego jak wypełnić swój obowiązek wobec języka ojczystego. Pokażmy, że przynajmniej jesteśmy sprawni w fantazyjnej mowie.
Dariusz Chętkowski