– Politechnika Wrocławska to uniwersytet badawczy, który da wam nie tylko wiedzę, ale także umiejętności potrzebne w pracy inżyniera. Jesteśmy najlepszą uczelnią techniczną w Polsce, a nasi absolwenci są cenieni przez pracodawców. Nie musicie martwić się o pracę po studiach. Życzę wam, byście tutaj zbudowali swoją przyszłość – mówił podczas immatrykulacji 1 października br. prof. Tadeusz Więckowski, rektor Politechniki Wrocławskiej do ośmiu i pół tysiąca świeżo przyjętych studentów.
I właściwie jest to kwintesencja tego, czym dzisiaj jest Politechnika Wrocławska, jak wypełnia swoje podstawowe zadania i co może dać swoim studentom. Tych osiem tysięcy najnowszych studentów może studiować w nowych, ciekawych architektonicznie i doskonale wyposażonych budynkach dydaktycznych oraz laboratoriach, korzystać z Polinki, unikatowego w skali kraju rozwiązania komunikacyjnego, kolejki gondolowej, dzięki której w 2,5 minuty można przemieścić się z kampusu głównego do Geocentrum, kompleksu edukacyjno-badawczego po przeciwnej stronie Odry. Bardzo to romantyczny i wygodny pojazd. Mogą rozwijać swoje pasje w 156 kołach naukowych, 30 organizacjach studenckich i 23 agendach kultury, zdobywać jak ich starsi koledzy nagrody i granty, startować w międzynarodowych konkursach i zajmować w nich miejsca na podium.
Studiujcie i bawcie się...
Bo magnesem, który przyciąga tu kolejne roczniki, jest wysoka jakość nauczania w dynamicznym ośrodku akademickim, corocznie obsypywanym takimi tytułami jak najlepsza uczelnia techniczna, patentowy lider, zajmuje czołowe miejsca w rankingu uczelni, po których można zarobić najwięcej, czy za doskonałe opinie zagranicznych studentów, o czym informuje portal STeXX. com, wspierana przez Komisję Europejską platforma wymiany doświadczeń zagranicznych studentów. Zamieszczane przez nich opinie na temat uczelni z całego świata pomagają kandydatom dokonywać lepszych, bardziej świadomych wyborów.
W tym roku akademickim kandydaci mieli do wyboru 55 kierunków na piętnastu wydziałach, na których przygotowano blisko 8 tys. miejsc. Najpopularniejszymi kierunkami pod względem liczby zgłoszeń okazały się
informatyka na Wydziale Informatyki i Zarządzania i na Wydziale Elektroniki oraz budownictwo na Wydziale Budownictwa Lądowego i Wodnego. Najpopularniejszym kierunkiem, jeśli chodzi o liczbę kandydatów na jedno miejsce, także była informatyka, ale na Wydziale Podstawowych Problemów Techniki. Na tym kierunku o jeden indeks walczyło aż sześciu chętnych. Dużym zainteresowaniem cieszyła się również geodezja i kartografia na Wydziale Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii (4,6 osoby na jedno miejsce) oraz inżynieria biomedyczna na Wydziale Podstawowych Problemów Techniki (4,6 osoby na jedno miejsce). W porównaniu do poprzedniej rekrutacji, na przekór niżu demograficznego liczba chętnych była tu nieco wyższa.
A po pełnej pasji nauce przenieść się do Strefy Kultury Studenckiej, budynku, który stał się studenckim sercem kampusu i zamyka właśnie oddany 1 października br. Pasaż Studentów, tuż za budynkiem Centrum Kongresowego. – Sami studenci wybrali tę przestrzeń na swoje miejsce – mówi Piotr Barszczewski z Samorządu Studenckiego PWr. – To tu czują się najlepiej, spotykają się między zajęciami i dlatego właśnie tu planujemy organizację różnego rodzaju wydarzeń. Znakomite miejsce na już wcześniej organizowane tu m.in.
Qlturalia, flash mob w ramach Dni Tańca czy start pochodu juwenaliowego – opowiada jeden z pomysłodawców i organizatorów pasażu. Mogą się też przenieść nieopodal, do Alei Profesorów i posurfować w internecie leżąc na trawie. A już niedługo skorzystać z wodnych atrakcji, na właśnie budowanym nadodrzańskim bulwarze.
Całą prawdę mówił więc studentom prof. Zbigniew Sroka, prorektor ds. studenckich PWr. apelując: – Studiujcie i bawcie się!
Marzy mi się polski MIT...
nie ukrywa rektor Tadeusz Więckowski, dla jednych menadżer-wizjoner, dla innych budowniczy. I jedno, i drugie jest prawdziwe, co skutecznie udowadnia w okresie dwóch kadencji rektorowania., Przyznaje, że dynamiczny ten rozwój uczelni w ostatnim dziesięcioleciu – w tym kształcenie, zakup nowoczesnej aparatury, budowa infrastruktury badawczej i dydaktycznej – był możliwy dzięki środkom unijnym, bez nich nie byłoby nowoczesnej Politechniki. Zawsze jednak podkreśla, że to wszystko nie byłoby właściwie wykorzystane, gdyby nie kadra, jaką dysponuje uczelnia i nie byłoby możliwe bez wsparcia społeczności Politechniki, która potrafi skutecznie budować uczelnię nowoczesną, autonomiczną, niezależną i przyjazną, uczelnię otwartą na nowe idee, o kluczowej pozycji w kraju i za granicą, gwarantująca stabilność zatrudnienia, i takiej, w której mogą spełniać się zawodowo i realizować marzenia.
– Najważniejszym wyzwaniem jest, by to, co powstaje w murach uczelni, znalazło swój efekt finalny w przemyśle – mówi rektor. Ale to nie jedyny pomysł na zacieśnienie tych kontaktów, to również uruchomienie trzech wydziałów zamiejscowych w odpowiedzi na
zapotrzebowanie miejscowych pracodawców, stworzenie laboratoriów dedykowanych tylko do współpracy z gospodarką, w których prowadzi się badania do późnej nocy. Na przykład w komorze bezodbiciowej, w które sprawdzana jest kompatybilność elektromagnetyczna urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Podobne laboratoria mają tylko wielkie koncerny.
Także w kolejnym, już zrealizowanym pomyśle rektor poszedł na całość. Wielokrotnie zapowiadał powołanie przy politechnice szkoły ponadgimnazjalnej, ale w rezultacie powstał w 2014 roku Zespół Szkół Akademickich, z gimnazjum i liceum, co w całym Wrocławiu wywołało sporo emocji. – Mam nadzieję, że te emocje, które towarzyszyły powstaniu naszego zespołu szkół, przyczynią się w innych wrocławskich szkołach do rozpoczęcia zmian w edukacji. Źe dla instytucji odpowiedzialnych za cały proces edukacji i młodzieży w końcu bardziej będzie się liczył sposób nauczania niż miejsca w rankingu – komentował rektor w Pryzmacie, uczelnianym portalu.
I podkreśla, że wyzwaniem Politechniki jest dydaktyka, ponieważ uczelnia ma kłopot z poziomem matematyki maturzystów, z jakim przychodzą na studia. To kwestia sposobu nauczania, ponieważ młodzież uczy się, jak zdać maturę, jak zdać egzamin. A powinna się uczyć pracy w zespole, kreatywności, logicznego myślenia, natomiast egzaminy i testy zdawać przy okazji. To samo zresztą dotyczy absolwentów wyższych uczelni.
Dr hab. inż. Renata Krzyżyńska, prof. nadzw. z Katedry Klimatyzacji, Ogrzewnictwa, Gazownictwa i Ochrony Powietrza na Wydziale Inżynierii Środowiska:
– Ponieważ trzy lata spędziłam w Stanach Zjednoczonych na stażach naukowych w Berkeley, Michigan, na Harvardzie, na Uniwersytecie Duke’a, często jestem pytana o porównania naszej uczelni do amerykańskich. To jest trudne, tak jak trudno jest zestawiać naszą Politechnikę w polskim systemie finansowania nauki, do Stanforda, który od samych tylko darczyńców dostaje miliard dolarów rocznie. Kiedy opowiadam o różnicach, zawsze podkreślam, że mamy olbrzymi potencjał intelektualny, choć jeszcze nie jest on w pełni wykorzystywany. Nasze realia pracy są zupełnie inne niż na amerykańskich uczelniach, ale mamy tak samo świetnych i kreatywnych naukowców, a współpraca z nimi motywuje, by samemu się rozwijać. Naszą siłą są także zdolni studenci, swoją kreatywność mogą uruchomić w wielu kołach naukowych. o pokazuje, że warto na nich stawiać. Moje propozycje ulepszeń i zmian organizacyjnych, które m.in. wynikają z amerykańskich doświadczeń, w moim instytucie spotykają się z dobrym przyjęciem. Zaproponowałam np. nieoficjalne regularne spotkania naszych zespołów, żeby w przyjaznej atmosferze mogły zaprezentować, czym się aktualnie zajmują i co planują. To motywuje do pracy. Jeszcze przed wyjazdem do USA zaczęłam wprowadzać na swoich zajęciach pracę w grupach i widzę efekty – to ośmiela studentów i uczy ich współpracy.
Uczelnia daje mi to, czego raczej przemysł nie może zaoferować – swobodę intelektualną. Na uczelni możemy realizować własne pomysły i rozwijać się w kierunku, który sami wybierzemy. Dlatego nie zamieniłabym mojej pracy na inną.