Dziennie, wieczorowo, zaocznie, online – studia podyplomowe można rozpocząć na kilka sposobów. Prawda jest jednak taka, że w Polsce studia na odległość nadal należą do rzadkości, mimo że wszystkie uczelnie posiadają platformę e-learningową.
Wykorzystują ją jednak najczęściej do prowadzenia wybranych zajęć.
Wystarczy jednak rzut oka na ofertę polskich uczelni, by zauważyć, że w naszym kraju przeważa system zaoczny w formie wieczorowej bądź weekendowej. Tak jest po prostu łatwiej dla uczelni, ponieważ studia online wymagają dobrej organizacji pracy, bardzo dobrego zaplecza technicznego i wyspecjalizowanego zastępu informatyków. W roku akademickim 2008-2009 liczba słuchaczy tych studiów wynosiła 168,4 tys. i była około trzykrotnie większa niż w 1995 r. Wśród uczestników studiów podyplomowych około 34 proc. realizowało programy z zakresu ekonomii i administracji, 17 proc. – programy pedagogiczne, a 16 proc. – medyczne. Obecnie oferta studiów podyplomowych, które prowadzą uczelnie publiczne i niepubliczne obejmuje blisko 2000 różnych programów.
W uczelnianych ofertach dominują formy zjazdowo-weekendowe, lub zahaczające w niewielkim stopniu o godziny pracy. O ile w przypadku studiów podyplomowych kierowanych do nauczycieli nie ma to większego znaczenia, bo zwykle nie przesiadują w pracy do późnych godzin nocnych, to dla pracowników z korporacji biznesowych, niewystarczająca liczba programów studiów podyplomowych oferowanych online stanowi spore ograniczenie.
W przypadku programów MBA problemy są podobne, z tym, że tutaj system online wydaje się jeszcze bardziej pożądany. Podejmująca te studia kadra kierownicza i zarządcza nie może sobie pozwolić (faktycznie lub mentalnie) na systematyczne opuszczanie „zawodowego posterunku” nawet w zbożnym, edukacyjnym celu. W takiej sytuacji studia online byłyby idealnym rozwiązaniem. Takie możliwości pojawiają się głównie w ofercie szkół biznesu zachodniej Europy, na przykład w prestiżowej London School of Bussines & Finance.
W Polsce studia prowadzone częściowo online proponuje Polish Open University – Wyższa Szkoła Zarządzania. Studia Executive MBA składają się z 4 semestrów, ale słuchacze mają do wyboru naukę w systemie piątkowo-sobotnio-niedzielnym, w wybrane soboty i jeden dzień tygodnia, oraz w dni tygodnia w połączeniu z zajęciami online. Takie zajęcia prowadzone są trzy razy w semestrze. Student może w nich uczestniczyć z dowolnego miejsca, czyli z pracy, lub domu. Jeśli ma sposobność brać w nich udział w trakcie godzin pracy, to zyskuje wolne weekendy. Pracodawcy zwykle nie mają większych uwag, jeśli sami kierują pracownika na podniesienie kwalifikacji. Może się jednak zdarzyć, że studia online będą kolidować z pilną pracą. Ale idealnych rozwiązań, które satysfakcjonowałyby obie strony, jak do tej pory nie wymyślono.
Forma weekendowa jest najkorzystniejsza dla firmy, ponieważ nie musi ona zwalniać pracownika z części dnia pracy. Z kolei słuchacz, ku zadowoleniu pracodawcy, poświęca na studia i dokształcanie swój wolny czas (przeznaczony zwykle dla rodziny).
Wbrew pozorom taki system odpowiada również wielu słuchaczom – mogą oddzielić tydzień pracy od nauki. Na początku idzie gładko, jednak po pewnym czasie taki maraton daje się we znaki.
Studia podyplomowe trwają zwykle trzy semestry, w niektórych uczelniach można studiować popołudniami. Tak jest w przypadku prawa pracy i ubezpieczeń społecznych w Wyższej Szkole Zarządzania Ochroną Pracy w Katowicach.
Z kolei w przypadku Polsko-Amerykańskiej Szkoły Biznesu – Institute of Bussines Studies – Studia Podyplomowe Typu MBA, studia trwają dwa semestry. Obejmują 300 godz. zajęć zorganizowanych w dziesięciu monotematycznych sesjach po 10 godz. dziennie. Zajęcia prowadzone są w trybie trzydniowych sesji (piątek, sobota, niedziela) raz w miesiącu. Rozpoczynają się każdego dnia o godz. 8.30 i kończą się o 17.15. A więc zajmują trzy dni od rana do wieczora.
Dla słuchaczy spoza stolicy, z dalszych zakątków kraju, studia w trybie zaocznym są więc jedynym rozwiązaniem, wymagają jednak ogromnego zaangażowania pracownika i wyrozumiałego pracodawcy, zwłaszcza, jeśli dojazd na studia wiąże się ze sporymi odległościami. Jeśli jeszcze do tego dojdzie wyjazd zagraniczny do zaprzyjaźnionej uczelni, to nieobecności w pracy z tytułu dokształcania może być więcej, niż początkowo zakładał to pracodawca. Z drugiej strony, to właśnie on może liczyć, że inwestycja w pracownika mu się opłaci.
Takiego problemu nie ma w przypadku popularnych kierunków, organizowanych zarówno w uczelniach publicznych, jak i niepublicznych, także w małych miastach. Pracodawca może skierować swojego pracownika np. na studia podyplomowe, które prowadzone są kilka ulic dalej. Wtedy koszty studiów są o wiele niższe.