Chociaż rzadko zdarza się, że studniówka faktycznie odbywa się dokładnie sto dni przed maturą, zawsze stanowi granicę, po przekroczeniu której żarty się kończą. Ale chociaż na chwilę można zapomnieć o książkach i testach. Przez kilka dni głównym tematem są sukienki, garnitury, partnerzy do poloneza, najlepsi fryzjerzy i kosmetyczki w mieście.
Trzeba pamiętać, że to droga impreza. Już często samo uczestnictwo w zabawie to ok. 150 zł plus drugie tyle za partnera (jeżeli jest z innej szkoły), a jeszcze trzeba się przygotować. Chłopaki mają łatwiej, chociaż ich garnitur i buty mogą kosztować 1000 zł, albo i więcej ale w końcu ten sam garnitur – jak nakazuje przesąd – każdy maturzysta włoży na swoje egzaminy, a pewnie także na tysiąc innych okazji (np. inauguracja roku akademickiego).
Z dziewczynami jest większy kłopot. O ile nie trafi się przypadkowo na superokazję, to trudno znaleźć ładną, dobrze leżącą sukienkę za mniej niż 200 zł. Jeżeli chcemy, by buty nie zdarły z nas skóry po pierwszych 15 minutach, również trzeba będzie za nie zapłacić co najmniej 150 złotych.
Żadna – nawet najdroższa – kiecka nie będzie dobrze wyglądać, jeżeli nie dobierze się do niej odpowiedniej bielizny (a należy pamiętać, że majtki muszą być czerwone) – to kolejne 100-150 zł za komplet. Zgromadzone do tej pory tony biżuterii jak na złość nie pasują, więc znowu kolejne kilkadziesiąt złotych wylatuje z portfela. Do tego jeszcze fryzjer, manikiurzystka i kosmetyczka.
Coś czerwonego, coś pożyczonego…
Ale jest kilka trików, które można zastosować, by się nie spłukać całkowicie. Jeżeli na zakup sukienki poświęcisz trochę więcej czasu i pochodzisz po outletach, albo lepszych lumpeksach, możesz znaleźć coś rewelacyjnego w cenie, która Cię nie zrujnuje. Kluczem jednak jest cierpliwość i gotowość na wejście do wielu sklepów i przymierzenie góry ubrań.
Z butami jest podobnie, ale w tym wypadku nie polecam kupowania byle czego. Porządne szpilki przydadzą Ci się jeszcze ma wiele innych imprez, a buty złej jakości, w dodatku na obcasie zamęczą Twoje nogi po pierwszym tańcu. Lepiej poszukać promocji w porządnych sklepach – wciąż zapłacisz sporo, ale nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto. Bieliznę również dobierz tak, byś mogła założyć ją także na inne okazje. Jeżeli biżuteria, którą masz, nie pasuje do sukienki, poproś o pomoc mamę, ciocię, siostrę albo przyjaciółkę. Na pewno uda Ci się pożyczyć coś, co będzie idealnie pasować do Twojej kreacji.
Oczywistym sposobem na zaoszczędzenie na kosmetyczce, czy fryzjerce, jest znalezienie kogoś wśród rodziny, czy znajomych, kto Cię uczesze i umaluje za darmo. Jednak nie zawsze mamy kogoś takiego pod ręką. Pomyśl, czy zamiast iść do fryzjera, nie ładniej byłoby po prostu starannie się uczesać i wpiąć jakąś piękną ozdobę we włosy? Zwróć wagę, że niektóre duże sieciowe drogerie oferują darmowy makijaż przy zakupie u nich kosmetyków za stosunkowo niedużą kwotę – trzeba się tylko wcześniej umówić. Nie wychodzi to dużo taniej, bo trzeba u nich zrobić zakupy, ale zawsze zostaną Ci nowe tusze lub cienie do powiek.
O czym pamiętać
Po pierwsze: słynne czerwone majtki. Te same należy również włożyć na egzamin. Dziewczynom przydadzą się także podwiązki – oczywiście czerwone. Dobrą wróżbą jest pomylenie kroków w polonezie. Przez cały bal nie zdejmujemy krawatów ani obuwia (stąd rada żeby kupić porządne buty). Pamiętaj, że od tego wieczoru, aż do matury nie powinieneś obcinać włosów, bo z nimi zetniesz sobie całą wiedzę. W wielu miastach są dodatkowe przesądy. Np. w Krakowie należy udać się na Rynek i tam obskoczyć dookoła pomnik Adama Mickiewicza.
Jedyne, o czym masz teraz myśleć, to dobra zabawa. Zaraz po balu czeka Cię ostatnia prosta przed maturą. Nie odetchniesz aż przekwitną kasztany…