Teoria to za mało

Powyższy opis doskonale charakteryzuje Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie. To uczelnia, o której sami studenci mówią, że stwarza szerokie możliwości praktykowania zdobytej wiedzy, czym inspiruje do różnorodnych poszukiwań i podejmowania ryzyka właściwego badaczowi czy wynalazcy. Tu młodzi ludzie dostają szansę sprawdzenia się w roli  eksperymentatorów - i korzystają z niej w pełni. Dowody?

Ogródek w Kosmosie

Bartosz Postulka, student IV roku projektowania mechatronicznego, zarządza zespołem AGH Space Systems. To interdyscyplinarna grupa konstrukcyjna, której celem jest... eksploracja Kosmosu. Zespołowi udało się już zbudować sondę planetarną (urządzenie zdobyło główną nagrodę na międzynarodowych zawodach CanSat Competition 2015 w USA), a obecnie skupia się na rozwijaniu systemu własnej rakiety nośnej (pierwszy eksperymentalny start urządzenia odbył się 9-10 kwietnia 2016 r.), łazika planetarnego i balonów stratosferycznych. Skąd taki obszar badawczy? – Kosmos to przecież naturalny kierunek poszukiwań   – wzrusza ramionami Bartosz. – Żyjemy na maleńkiej planecie i w razie jakiegokolwiek zagrożenia ludzkość musi znaleźć sobie jakiś przytułek we Wszechświecie. W Polsce może jeszcze tego nie widzimy, często nie znamy pewnych obszarów badawczych, technologii, rozwiązań, które np. w USA są od dawna używane i wdrażane. To się musi zmienić. Pytany o to, czy grupa studentów polskiej uczelni próbująca budować własne urządzenia do eksploracji i badań Kosmosu nie czuje się trochę jak porywający się z motyką na słońce donkiszoci, tylko się uśmiecha. – Jako wychowankowie jednej z najlepszych uczelni technicznych w Polsce nie mamy żadnych kompleksów. Czy to jest szalone? Tak. Ale co z tego? Dlaczego mielibyśmy tego nie robić? Właśnie dzięki temu, że jesteśmy studentami, możemy ryzykować, podejmować wyzwania, próbować, a może coś nam się uda. Weźmiemy tę motykę na Słońce, na Marsa, gdzieś w Kosmos, i zrobimy tam nasz ogródek.

Ogródek w Kosmosie

Lider AGH Space Systems dodaje też, że krakowska uczelnia to idealne miejsce do realizowania tego typu projektów. – Wspiera pomysły studenckie dużo bardziej, niż można by się było tego spodziewać. AGH daje jasno do zrozumienia, że uczelnia to studenci. Warunek, by tu coś ciekawego robić? Trzeba mieć ambicje, by zgłębiać coś więcej niż tylko teorię, i nie bać się sięgać po swoje pasje. Bartosz twierdzi, że wszystko zaczyna się już od nastawienia, z jakim startuje na AGH absolwent szkoły ponadgimnazjalnej. Na pewno nie jest wskazane podejście typu to będzie bezproblemowy spacerek. Należy wiedzieć, że nauki ścisłe to fundament nauk inżynierskich – tu matematykę, fizykę, informatykę czy chemię trzeba nie tylko znać, ale przede wszystkim trzeba je zrozumieć, by można było poczuć tę przyjemną stronę studiowania. – Ale AGH stwarza mnóstwo możliwości, by przekuć wiedzę i swoją intuicję na praktykę i tworzyć rzeczywiste konstrukcje, które znajdą zastosowanie w życiu codziennym czy biznesie  – kwituje.

Czujnikiem w ul

Elektrotechnika i pszczelarstwo? Te dwa różne światy w swoim projekcie połączył Wojciech Sojka, student III roku elektrotechniki, budując platformę telemetryczną, która ma wspomagać pracę pszczelarzy i monitorować życie mieszkańców ula. Urządzenie mierzy wilgotność, temperaturę w ulu i na zewnątrz, a także dźwięki wydawane przez owady oraz ich ruch, alarmując hodowcę o każdym niepokojącym sygnale. Jak opowiada autor projektu „Maja”: – Moim celem było doprowadzić do tego, by pszczelarz jak najrzadziej musiał zaglądać do ula i tym samym nie stresował swoją obecnością pszczół, a w efekcie: nie przeszkadzał w produkcji miodu. Sytuację za pszczelarza mają kontrolować czujniki wprowadzone do pszczelego „domu”, a informacja o niepokojących wydarzeniach jest przesyłana na serwer lub telefon hodowcy.

Czujnikiem w ul

Projekt „Maja”, który obecnie jest wdrażany, został doceniony na międzynarodowym konkursie STM32 Internet of Things Design Challenge 2014 organizowanym przez firmę STMicroelectronics w Niemczech: zajął tam I miejsce. – Ta wygrana stała się dla mnie takim kołem napędowym: przekonałem się, że mój wysiłek jest potrzebny – tłumaczy Wojciech.

„Maja” to nie pierwszy i nie ostatni projekt studenta elektrotechniki. Sojka jeszcze jako uczeń krakowskiego Technikum Łączności nr 14 [jedno z najlepszych w Polsce w rankingach Perspektyw – przyp. red.] nauczył się bowiem stale podsycać swoją ciekawość świata i, jak sam mówi, zaspokajać swój instynkt szukania rozwiązań różnorodnych problemów. Do pasji konstruktora dodał zdobytą już na uczelni sumienność w dokonywaniu obliczeń. Bo jak sam przyznaje, jego początki na AGH nie były łatwe. Musiał solidnie przysiąść do przedmiotów ścisłych, które dotąd, owszem, go interesowały, ale ze swoją żyłką wynalazcy szukał raczej dróg na skróty:

– Pierwszy rok studiów był dla mnie jak kubeł zimnej wody: przekonałem się, że bez pewnego treningu w rozwiązywaniu zadań nie zajdę daleko w projektowaniu. Ale potem dostrzegłem, że przyswojenie tej wiedzy ma sens: zacząłem rozumieć, skąd biorą się pewne zależności i wnioski, które wcześniej, w technikum, otrzymywałem jako gotowce od moich mentorów. To popchnęło mnie dalej.

Dziś Sojka ma już własną receptę dla chcących studiować na takiej uczelni jak AGH: trzeba zdobyć solidne podstawy nauk ścisłych i dopiero potem samodzielnie już zgłębiać dziedziny, które daną osobę interesują.  – Trzeba też umieć otworzyć się na możliwości, jakie stwarza uczelnia. Na AGH można się nauczyć tego, że nie ma innowacyjności bez eksperymentowania. I sukcesy, jakie odnoszą studenci tej uczelni, jasno dowodzą, że mamy tu wsparcie merytoryczne (a zwykle też finansowe), które sprawia, że nie boimy się ryzykować, eksperymentować, mylić się, by w końcu na coś trafić.

Wsiąść do bolidu nie byle jakiego

Czy skonstruowanie własnego samochodu wyścigowego to coś, co może być w zasięgu zwykłych studentów polskiej uczelni? Biorąc pod uwagę same koszty części i podzespołów potrzebnych do budowy takiego bolidu (około 200 tys. zł) oraz fakt, że dodatkowo konieczny jest garaż, narzędzia i mnóstwo pracy, wydaje się to nierealne. A jednak.

AGH Racing to zespół projektowy, który został założony już cztery lata temu. Cel: konstruowanie bolidów wyścigowych startujących w międzynarodowych zawodach Formuła Student. Magdalena Ogorzałek, studentka V roku zarządzania i inżynierii produkcji, opowiada: – Nazwa zawodów może być myląca. To nie są klasyczne wyścigi kierowców, jak Formuła 1, ale zawody inżynierskie organizowane dla studentów uczelni z całego świata. W tym ogromnie prestiżowym i tak naprawdę naukowym, jak można go nazwać, wyścigu liczą się przede wszystkim umiejętności konstruktorskie zawodników.

Usterki i wypadki studenci mają wpisane w koszty. Wspiera ich w tym uczelnia. Budowa własnego bolidu to bowiem doskonały sposób, by w praktyce przetestować zdobytą na studiach wiedzę, co więcej: poszerzyć ją, a przy okazji zrealizować swoje marzenia.

Wsiąść do bolidu nie byle jakiego

Piotr Zawodny, student IV roku mechatroniki i obecnie team leader techniczny zespołu, podaje własny przykład: – Jako specjalizację na studiach wybrałem teraz wytwarzanie mechatroniczne. To wynikało m.in. z tego, że przy konstruowaniu bolidu bardzo dużo elementów wykonuje się obróbką skrawaniem, więc chciałem na zajęciach ze specjalizacji nauczyć się jak najwięcej tego, co potem będę mógł wykorzystać w projektowaniu naszej maszyny. Piotr dodaje też, że praca w zespole AGH Racing jest niczym studiowanie drugiego kierunku, a nawet dwóch dodatkowych. – Ogromny wysiłek, mnóstwo czasu spędzanego nad projektem nie tylko w tygodniu, ale też w weekendy i w wakacje, praca w garażu, a do tego poszukiwanie informacji w książkach czy w internecie, wykonywanie obliczeń, projektowanie, potem szukanie sponsorów, reprezentowanie zespołu – wylicza.

Owszem, satysfakcja jest niebywała, ale wcześniej trzeba poświęcić swój czas (zwykle cały) i włożyć w projekt mnóstwo potu. Magda podsumowuje krótko:  – Często muszę wybierać, czy spotkać się ze znajomymi, czy iść do garażu, i zwykle... to garaż wygrywa.

Co zatem członkom AGH Racing daje praca nad projektem? Według Piotra pomaga się określić w swojej ścieżce kariery zawodowej, zgłębić dany temat nie tylko z opisów, ale przede wszystkim na żywym materiale. – Pozwala poczuć, jak fascynujące jest móc odcisnąć swój stempel myślowy na konkretnym produkcie – chwali Piotr. Magda dodaje, że projekt uczy samodyscypliny, umiejętności organizowania sobie czasu i pracy, przedsiębiorczości, zarządzania ludźmi. – Nie bez znaczenia jest też to, że pomaga znaleźć pracę. Nasz główny partner, Valeo, traktuje ten projekt jak wylęgarnię najlepszych inżynierów i zatrudnia już kilkanaście osób wywodzących się z zespołu projektowego, w tym mnie – uśmiecha się Magda.

***

Solidne podstawy z nauk ścisłych to pierwszy krok do studiów na uczelni technicznej, a dalej: do realizowania najśmielszych marzeń i pracy przy ciekawych projektach. Pytanie o to, czy warto zrobić ten pierwszy krok, w świetle powyższych przykładów wydaje się retoryczne.

Magda Tytuła

Rywalizacja to dobra rzecz

Rozmowa z prof. dr. hab. inż. Tadeuszem Słomką, rektorem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie - partnerem Rankingu STEM.

Jaka, według Pana Rektora, jest przydatność takich inicjatyw jak Ranking STEM?

– Od kilku lat, co obserwujemy z dużą satysfakcją, trwa swego rodzaju moda na kierunki ścisłe i inżynierskie. Coraz młodsi ludzie, a także ich rodzice, zaczynają rozumieć, że matematyka czy fizyka to nie są hasła, których trzeba się bać. Wręcz przeciwnie – dzięki tym przedmiotom i wiedzy w tym zakresie można odkrywać świat, zdobyć świetne wykształcenie i mieć w przyszłości dobrą, pełną wyzwań pracę. Matematyka jest nieodłącznym elementem wszechstronnego wykształcenia i cieszę się, że ta świadomość wraca.

Dlatego uważam, że takie rankingi jak STEM są potrzebne jako drogowskaz dla różnych grup. Dla uczniów – z wiadomych względów. Dla uczelni takich jak nasza – jako wskazówka, z którymi szkołami średnimi zacieśniać współpracę, na kogo zwrócić uwagę. Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie ma bardzo

dużo inicjatyw skierowanych do szkół ponadgimnazjalnych i najzdolniejszych uczniów, wspomnę choćby o „Olimpiadzie o Diamentowy Indeks AGH”. Co roku do rywalizacji o „dostanie się” w ten sposób na AGH staje kilka tysięcy maturzystów. W dużej mierze są to właśnie uczniowie tych czołowych liceów czy techników. Poza tym rywalizacja to powód do dumy dla uczniów i nauczycieli, a także motywacja dla tych, którzy w danym roku znaleźli się w rankingu niżej.

Ale czy w opinii Pana Rektora w rankingach takich jak STEM nie ma niebezpieczeństwa, że to zestawienie będzie jeszcze dobitniej podkreślać różnice między szkołami w zakresie nauczania przedmiotów ścisłych?

Rywalizacja to dobra rzecz. To także bardzo ważny sygnał dla dyrektora szkoły, kadry nauczycielskiej, rodziców i uczniów. Czy to, co robimy na co dzień w naszej pracy, przynosi pożądane efekty? A może musimy starać się bardziej? Czego nam brakuje? Nie demonizowałbym nadmiernie potencjalnie demotywującej roli takich zestawień. Myślę, że te teoretycznie słabsze szkoły mogą się dzięki temu czegoś o sobie dowiedzieć i zidentyfikować swoje słabości, a potem zacząć nad nimi pracować.

W czołówce rankingu STEM znajdują się szkoły różne – i takie z tradycjami, i te, które istnieją zaledwie kilka lat. Co te wyniki mówią o polskim szkolnictwie?

– Wniosek jest paradoksalnie dość prosty – bardzo dużo zależy od kadry. To, że szkoła ma dopiero kilka lat, nie musi działać na jej niekorzyść, a często jest wręcz przeciwnie. Jeśli jej struktury są od początku dobrze zorganizowane, uda się przyciągnąć zdolną, ciekawą świata młodzież i wykorzystać jej potencjał, to efekty mogą być naprawdę szybko zauważalne. Przecież jedna z najlepszych uczelni świata, Politechnika w Lozannie, została utworzona dopiero w 1969 roku. Mimo to Szwajcarom udało się stworzyć wyjątkowe miejsce, znaczące na badawczej, naukowej i edukacyjnej mapie uczelni. To tylko przykład, ale świetnie pokazuje, że tak naprawdę – choć brzmi to banalnie  – wszystko zależy od ludzi.

Jakie inicjatywy mogłyby się przyczynić do tego, aby redukować przepaść między przygotowaniem kandydatów na studia z przedmiotów ścisłych a wymaganiami uczelni takich jak AGH?

– Już dziś dialog uczelni ze szkołami ponadgimnazjalnymi jest nieustanny. Wspomnę chociażby o jednym z największych tego typu projektów, który mamy przyjemność koordynować – to Małopolska Chmura Edukacyjna. Sześć krakowskich uczelni i kilkanaście szkół ponadgimnazjalnych, przy wsparciu samorządów, współpracuje w zakresie tworzenia informatycznych narzędzi edukacyjnych mających na celu transfer wiedzy z uczelni do szkół średnich. Szkoły włączyły się w ten projekt entuzjastycznie. Takie inicjatywy są szczególnie cenne, ponieważ są stosunkowo niedrogie (w szerokiej perspektywie), a korzyści mogą być gigantyczne – poprawa jakości nauczania w szkołach, wsparcie dla nauczycieli, rozbudzanie zainteresowań młodych ludzi i utrzymywanie ich „w orbicie” świata akademickiego już na etapie przedmaturalnym. Samo wprowadzenie matury z matematyki to oczywiście znakomite posunięcie – nowoczesne społeczeństwo oparte na wiedzy nie może udawać, że kompetencje matematyczne nie są istotne. Są i będą coraz ważniejsze, bo stopień skomplikowania procesów zachodzących w świecie jest coraz większy.

A co do szkół i współpracy to, przynajmniej w naszym przypadku, jest naprawdę dobrze. Mamy kilkaset takich umów o współpracy, nawet w takich miastach jak Piła, Suwałki czy Bolesławiec.

Jakie widzi Pan Rektor sposoby na przekonanie młodych ludzi do przedmiotów ścisłych?

– Mam wrażenie, że młodzież jest coraz bardziej świadoma tego, jaka siła i potencjał drzemią w przedmiotach ścisłych, jakie możliwości przyszłej kariery otwiera ta grupa nauka. Zastanówmy się: skąd bierze się moda na studiowanie kierunków inżynierskich i ścisłych? Z mądrości młodych ludzi, ich rodziców, z pewnej pozytywnej presji, jaką wywierają media, informując o możliwościach kariery dla inżynierów w wielu branżach. Młodzi ludzie nie żyją oderwani od rzeczywistości – analizują, czytają, sprawdzają fakty, mają dostęp do danych. A te jasno pokazują, że inżynierowie są na rynku pracy pożądani. Nie chcę jednocześnie w ten sposób negować humanistyki, absolutnie nie. W nowoczesnym, otwartym społeczeństwie jest miejsce dla ludzi o wielu kompetencjach, pasjach i zainteresowaniach. Pokazują to na przykład znakomite zawodowe losy absolwentów naszego Wydziału Humanistycznego. Bardzo ważny jest przykład starszych – rodzeństwa, rodziców, nauczycieli, kolegów i koleżanek. Najczęściej to właśnie oni pomagają młodemu człowiekowi zrozumieć, że w naukach ścisłych nie ma nic strasznego, a wręcz przeciwnie.

W naszym społeczeństwie wciąż żywy jest stereotyp, że zdolności do przedmiotów ścisłych i technicznych wiążą się z płcią, tą męską. Czy według Pana Rektora słusznie?

– Absolutnie się z tym nie zgadzam, to przebrzmiały stereotyp. Znam tak wiele doskonałych przykładów kobiet, które zrobiły karierę inżyniera, że moglibyśmy z tego zrobić osobny, długi wywiad. To mit, że nauki techniczne są „męskie”. Liczbowo, w niektórych branżach, rzeczywiście nadal tak to wygląda, ale jeśli mówimy o talencie, zdolnościach, umiejętności przyswajania wiedzy czy precyzyjnej analizy, to nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że to mężczyźni są „lepsi”. My zawsze staramy się to rozpatrywać w kategorii człowieka – nieważna jest płeć, ważny jest talent i ciężka praca. Zresztą spójrzmy na liczby: obecnie 34% studentów AGH to panie. To około 11 tysięcy kobiet, tyle co średniej wielkości uczelnia! Nie liczy się płeć, liczą się kompetencje – i tego się trzymamy!

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała:
Magda Tytuła

© 2022 Perspektywy.pl   O nas | Polityka Prywatności | Znak jakości | Reklama | Kontakt | E-booki

blacksprut ссылки

Steroide online kaufen seriösen steroide Shop in Deutschland

Portal edukacyjny Perspektywy poleca: Skorzystaj z unikalnych kodów rabatowych dostępnych w sekcji Dziennik Kody Rabatowe i ciesz się inteligentnym zakupem już dziś. fortune rabbit demo grátis Głównym partnerem nowoczesnej branży gier online portalu perspektywicznego jest Fairspin Casino. Dzięki wspólnemu partnerstwu studenci mogą na studiach otrzymywać stypendia na zakup komputerów.