W 2018 roku specjaliści IT mogli liczyć średnio na 17 zaproszeń na rozmowy rekrutacyjne. Rok temu na 18, a dwa lata temu aż 36. W tym samym okresie dla inżynierów było ich kolejno 10, 8 i 9, ale już dla prawników tylko 5, 3 i 4. Nadal nie jest to mało, jednak od programistów dzieli ich prawdziwa przepaść.
Tylko w Polsce zapotrzebowanie na specjalistów IT szacowane jest na kilkadziesiąt tysięcy osób. Uczelnie wyższe nie nadążają. Tę lukę od kilku lat konsekwentnie wypełniają szkoły programowania, oferujące kursy, podczas których w o wiele krótszym czasie niż na studiach, można zdobyć umiejętności pozwalające na rozpoczęcie kariery w IT. Z ostrożnych szacunków wynika, że absolwentów bootcampów programistycznych w Polsce jest już ok. 6 tys. i wielu z nich rzeczywiście pracuje w tym zawodzie. Mimo tego, to nadal kropla w morzu potrzeb branży. Rynek pracy przyjąłby bowiem przynajmniej 20 razy więcej.
Kodowania uczą się wuefiści, barmani i magazynierzy
Trend nauczania na bootcampach programistycznych w Polsce trwa od niedawna, chociaż w USA od lat konkuruje z uczelniami wyższymi. W tę niszę wpisała się, istniejąca nieco ponad 2 lata, szkoła programowania online Kodilla.com. Dziś znajduje się w pierwszej dziesiątce największych dostawców usług szkoleniowych w Polsce, tuż obok światowych gigantów, takich jak SAP czy Oracle (wg rankingu Computerworld 2017 r.). Odnotowując w ubiegłym roku ponad 700-procentowy wzrost przychodów, zajęła też 2. miejsce (za Cherrypick Games) w zestawieniu najlepiej zarabiających firm informatycznych w Polsce (raport Computerworld 2017 r.).
- Najczęściej przebranżowić chcą się osoby po trzydziestym roku życia, bo w swojej karierze zawodowej osiągnęły etap, po którym nie widzą możliwości dalszego rozwoju. Są to zarówno ludzie, którzy nigdy wcześniej nie mieli styczności z IT, jak i osoby, które od zawsze interesowały się programowaniem, ale do tej pory nie starczyło im odwagi lub czasu, by zająć się tym zawodowo. Większość z nich jest rozczarowana swoją pracą, zarobkami i brakiem rozwoju. Ale zdarzają się też zainteresowani w wieku 50+, którzy chcieliby jeszcze coś zmienić w swoim życiu. Przekrój zawodów, które wcześniej wykonywali, jest ogromny - mówi Marcin Kosedowski, szef marketingu w Kodilla.com.
Jak dodaje, do tej pory w bootcampach programistycznych wzięli udział m.in: listonosz, magazynier, wuefista czy barman. Kodowania w uczyli się także: operator kamery, stewardessa, psychiatra, prawnik czy konstruktor wiązek elektrycznych. Byli też zawodowcy, którzy chcieli podnieść swoje kwalifikacje, np. administrator baz danych, administrator serwerów, a nawet nauczyciel matematyki i… informatyki z 13-letnim stażem.
Wszystko wskazuje na to, że szkoły programowania online w Polsce nie tylko świetnie się mają, ale będą się dalej rozwijać. W branży IT coraz częściej liczą się bowiem umiejętności, a nie dyplomy. Z takiego założenia wyszli już m.in. tacy giganci jak Google, IBM, Apple, EY i wielu innych, zapowiadając, że dyplomy będą miały drugorzędne znaczenie podczas podejmowania decyzji o przyjęciu nawet na stanowiska managerskie i inżynierów oprogramowania.
Programiści najbardziej uprzywilejowani
Czy warto inwestować we własną edukację i szukać szansy na rynku IT? Jak wynika z badań firmy rekrutacyjnej Antal, specjaliści i menedżerowie ds. IT otrzymują już od dawna najwięcej ofert pracy. I właściwie nie muszą jej w ogóle szukać, bo to ona szuka ich.