REKLAMA


REKLAMA


W czasach pandemii globalny sektor technologii stosowanej w branży edukacyjnej oraz edukacja online stoją zarówno przed największą szansą, jak i największym sprawdzianem. Część instytucji połączyła siły, by wesprzeć naukę zdalną na każdym poziomie nauczania. Jednak co do jej efektów, uczucia są mieszane.

Pod koniec marca UNESCO utworzyło Global Education Coalition, sieć firm, organizacji non-profit i korporacji medialnych w celu opracowania rozwiązań i ułatwienia nauki na odległość dla ponad 1,5 miliarda studentów, których szkoły są zamknięte. Z kolei w Izraelu trzej dostawcy telewizyjni uzgodnili, że będą transmitować lekcje krajowego systemu edukacji, aby dotrzeć do jak największej liczby osób. Wzięli pod uwagę zwłaszcza te gospodarstwa domowe, w których brakuje komputerów, smartfonów czy niezawodnych łączy internetowych.

Czy technologie informatyczne i edukacja online spełniają swoją rolę i są wystarczające? Zdaniem Jennifer Mathes, dyrektor generalnej Online Learning Consortium, epidemia zaskoczyła szkolnictwo na każdym poziomie nauczania. - Obserwujemy eksplozję edukacji przez Internet, ale to wszystko stało się tak szybko i tak wiele instytucji nie było na nią przygotowanych, że to, co widzimy, nie jest skutecznym nauczaniem – powiedziała Mathes. Jednocześnie dodała, że jest to także efekt spowolnienia tempa wzrostu e-learningu. Zostało ono zahamowane z powodu kosztów, braku niezawodnego dostępu do urządzeń cyfrowych i szybkich łączy internetowych, zwłaszcza wśród biedniejszych rodzin lub w mniej rozwiniętych krajach oraz powszechnego stanowiska, że uczenie się przez Internet jest gorsze od tradycyjnych metod nauki. Według Roba Huttera, założyciela Learn Capital, tylko około 3 proc. wszystkich wydatków na edukację na całym świecie przeznaczonych jest na technologię cyfrową.

Przed pandemią sektor technologii informatycznych wykorzystywanych w edukacji, obejmujący naukę online, rozwijał się w tempie około 15,4 proc. rocznie, a według agencji Kenneth Research tak znane firmy jak Google i Microsoft  bardzo mocno zainwestowały w tę branżę. Jak wynika z raportu ICEF Monitor, Stany Zjednoczone są największym rynkiem, w który następuje rozwój nauki zdalnej. Szybkie tempo wzrostu odnotowane zostało także w Indiach, Chinach i Korei Południowej. Jak twierdzi Chip Paucek, dyrektor generalny firmy edukacyjnej 2U, Australia i Stany Zjednoczone były najlepiej przygotowane na masowe przejście na naukę online, ponieważ oba kraje mają dużą liczbę kierunków studiów oraz dodatkowych kursów w tym systemie. Jego zdaniem efektywność nauczania zależy od uczelni.

Dostosowanie się do nauki zdalnej było trudne nawet dla Harvard Business School. Uczelnia musiała szybko przenieść wszystkie swoje zajęcia na platformę online. Wykładowcy starają się jak najlepiej poprowadzić dyskusję wśród 90-osobowych grup za pomocą aplikacji Zoom. Patrick Mullane, dyrektor zarządzający Harvard Business School uważa, że obecna sytuacja być może zmusi pracodawców do poważniejszego potraktowania dyplomów internetowych. - To może jeszcze bardziej upowszechnić naukę zdalną - powiedział.

Zdaniem ekspertów dzięki koronawirusowi wyszły na jaw skutki uboczne traktowania edukacji online przez instytucje i decydentów jako narzędzia zarządzania kryzysowego. Stało się widoczne, że jest ona jeszcze w powijakach. – Byłoby inaczej, gdyby nauczanie online było wcześniej traktowane jako istotna część nauki – powiedziała Vivian Vasquez, profesor w American University's School of Education.

Źródło: www.usnews.com

© 2022 Perspektywy.pl   O nas | Polityka Prywatności | Znak jakości | Reklama | Kontakt!!!