Absolwentka III LO im. Adama Mickiewicza w Katowicach, klasa o profilu mat.-geo.-ang. (ekonomiczna), organizatorka Local Conference of Youth Poland, delegatka na COP-25 w Madrycie, założycielka stowarzyszenia Młodzi dla Klimatu.
Pandemia nauczyła mnie z pewnością pokory – że nie jesteśmy najważniejsi na świecie, bo tak naprawdę stanowimy część czegoś większego, co od nas wcale nie zależy. Na własnej skórze przekonałam się, że na świecie nie ma nic pewnego, a nasze plany mogą się zmienić z dnia na dzień, nie da się wszystkiego przewidzieć. Tak właśnie stało się z moimi marzeniami: od roku przygotowywałam się do studiów w Stanach Zjednoczonych i aplikowałam na kilka uczelni. W marcu jednak z większości z nich dostałam informacje, że w związku z obecną sytuacją kandydaci z zagranicy na ten rok akademicki nie będą przyjmowani. Tylko jedna uczelnia powiadomiła mnie, że się dostałam, ale z kolei mocno zostały tam podniesione koszty kształcenia, co w zasadzie uniemożliwia mi rozważanie studiów w USA. Dziś więc jedyne, co mogę powiedzieć o moich planach, to „nie wiem”. Zastanawiam się jeszcze nad aplikowaniem do Holandii lub studiami w Polsce. Albo przeczekam rok – to wszystko się jednak okaże w ciągu kilku następnych miesięcy, wciąż nie podjęłam ostatecznej decyzji. Kierunek, o jakim myślę – niezależnie od kraju czy uczelni – to bądź coś związanego z klimatem czy zrównoważonym rozwojem, bądź stosunki międzynarodowe.
Jak można się domyślić: pandemia sprawiła, że mam za sobą wiele trudnych momentów związanych z tym, że posypały się moje plany. Powiem szczerze, że zmieniła też moje relacje z rówieśnikami – był taki czas, zwłaszcza na początku, kiedy niby chcieliśmy się ze sobą kontaktować, ale nic z tego w końcu nie wychodziło. Po prostu – brakowało perspektywy. Fakt, że nie znaliśmy terminu zakończenia tej sytuacji, nie było żadnego punktu odniesienia, tylko siedzieliśmy w domach i baliśmy się zagrożenia, sprawił, że nastroje były bardzo pesymistyczne.
Niepewność dla maturzysty jest okropna także w kontekście samych egzaminów. Wielu z nas w sytuacji, w której przez długi czas nic nie było wiadomo, w której zasiedzieliśmy się w domach, straciło zapał do nauki, przestało rozplanowywać przygotowania. Skutki? Słyszę, że gdy już podano termin egzaminów, niektórzy moi znajomi na gwałt szukali korepetycji z matematyki, mieli lekcje nawet w niedzielę, bo musieli nadrabiać zaległości. Jedna z moich koleżanek, by rozładować cały ten stres, opowiadała mi, że pociesza ją tylko to, że jesteśmy rocznikiem, który będzie sławny, bo miał przełożoną maturę i nie było egzaminów ustnych. Dla mnie to mimo wszystko średnia pociecha.