Niektóre uczelnie radzą sobie z tym lepiej, inne gorzej, ale praktycznie wszystkie, od Chin przez Australię, Europę po Stany Zjednoczone, na razie utrzymują się na powierzchni tylko dzięki szalupie ratunkowej w postaci nauczania na odległość. Ale co będzie kiedy skończy się pandemia? Już wiadomo, że jak się raz do tej technologicznej szalupy weszło, to wcale nie będzie łatwo z niej wyjść, bo może się ona szybko przekształcić w potężny lotniskowiec.
Przed pandemią uczelnie wprawdzie próbowały stosować kształcenie online, ale nie podchodziły do tego w sposób strategiczny. A i teraz wiele uczelni dzielnie przygotowuje się do rozpoczęcia jesiennego semestru w normalnym trybie nauki twarzą w twarz. Ale, jak pisze Hans Taparia, profesor w New York University na łamach „New York Times”, takie podejście, dyktowane przez potrzeby finansowe, może okazać się śmiertelnie niebezpieczne i nie pomoże (uczelniom) przetrwać burzy.
Z jednej strony uniwersytety nie chcą być postrzegane jako instytucje ograniczające dostęp do wykształcenia, ale jednocześnie zaczynają sobie zdawać sprawę z tego, że przy szerokim przejściu na naukę online część wykładowców okaże się niepotrzebna. O tym, że nowa technologia może być zagrożeniem dla miejsc pracy dla wykładowców - zdaniem Taparii – stanowi przykład kursu Wprowadzenie do Biologii przygotowanego przez zespół MIT pod kierownictwem Erika Landera i udostępniony przez uczelnię online. Wystarczy się zarejestrować, zapłacić 150 dolarów i mieć dostęp do naukowej prezentacji na najwyższym światowym poziomie, któremu niełatwo będzie dorównać wykładowcom biologii na innych uczelniach. Z kursu tego już korzysta 134.000 studentów i oczywiście, w przytłaczającej większości nie są to studenci MIT.
Z kolei profesor aktorstwa na wydziale sztuki New York University wykorzystując technologię trójwymiarowych wizjerów nakładanych na głowę, uczy studentów grać ze sobą, mimo że w realu są oni w zupełnie innych miejscach. Zaś profesor muzyki na Uniwersytecie Stanforda, we współpracy z firmami produkującymi elektronikę dla muzyków, przygotował oprogramowanie, które pozwala studentom wspólnie wykonywać utwory, choć są od siebie daleko.
Kształcenie na odległość nie wyeliminuje całkowicie zalet i potrzeby nauki w bezpośrednim kontakcie z nauczycielem akademickim, ale poprzez umożliwienie szerokiego wykorzystania tego, co mają do zaoferowania najlepsi profesorowie, może przyczynić się do podniesienia standardów pedagogicznych na uczelniach. Ponadto, możliwości jakie tworzą nowe technologie i oparta na nich nauka na odległość – zdaniem Taparii – przyczynią się do szerszej dostępności wyższego wykształcenia poprzez obniżenia jego ceny.