REKLAMA


REKLAMA


REKLAMA


REKLAMA


REKLAMA


REKLAMA


Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie to uczelnia, która oferuje swoim studentom wyjazdy za granicę w ramach programu Erasmus+. Międzynarodowa wymiana studencka z SGGW to szansa na niezapomnianą przygodę życia. Czy warto? Przekonajcie się sami.

SGGW to jedna z największych, a zarazem najbardziej prestiżowych uczelni w kraju. W rankingu Perspektyw zajmuje pierwsze miejsce w Polsce wśród uczelni rolniczych. Kształci blisko 18 tys. studentów na 38 kierunkach studiów (w tym 8 prowadzonych w języku angielskim) – od weterynarii i architektury krajobrazu, przez ekonomię i informatykę, po turystykę i dietetykę. Zatrudnia 1 200 nauczycieli akademickich, oferując doskonałe warunki naukowo-dydaktyczne i nowoczesny kampus.

Jak przystało na nowoczesną uczelnię XXI wieku, kampus zapewnia studentom wszystko, czego potrzebują. Na 72 ha powierzchni w sercu zielonego Ursynowa w Warszawie można mieszkać, uczyć się i spędzać czas ze znajomymi. Na miejscu znajduje się m.in.: kultowy klub Dziekanat, basen, hale sportowe, boiska i kryte korty tenisowe, kuszące zielenią trawniki, gdzie w ciepłe popołudnia i wieczory można grać w badmintona oraz integrować się przy grillu, a nawet kino letnie wyświetlane na ścianie akademika!

SGGW to też przyjaźnie na całe życie. W 14 doskonale wyposażonych domach studenckich na studentów czeka 4 000 miejsc. Do wyboru są 62 koła studenckie, AZS, Ludowy Zespół Artystyczny „Promni” oraz uczelniany chór. Bo nic tak nie łączy, jak wspólna pasja!

Jeśli zamarzycie o podróżach, poznawaniu nowych ludzi i rozwijaniu swoich naukowych zainteresowań to czas pakować walizki i razem z nami i programem Erasmus+ rozpocząć przygodę.

Erasmus? Obowiązkowo!

Jako trzykrotna stypendystka tego programu, powtarzam wszystkim – Erasmus powinien być obowiązkowy! I chociaż wiem, że w praktyce nie wszyscy mogą pozwolić sobie na takie kompletne oderwanie od dotychczasowego życia, to jednak tym, którzy mogą będę stale powtarzać – jedź!

Opowieści nigdy nie oddadzą tego jakim przeżyciem jest Erasmusowy wyjazd i jak wiele można się podczas niego nauczyć. Tego trzeba po prostu spróbować. Spędziłam trzy semestry w trzech różnych krajach, a każdy z nich był wyjątkowy i gdybym tylko mogła bez wahania pojechałabym jeszcze raz.

Idąc na studia nawet nie przyszło mi do głowy, że zdarzy mi się studiować za granicą. A już na pewno nie, że aż trzy razy. Wydawało mi się, że to nie dla mnie, że nie dam sobie rady, nie znam tak dobrze angielskiego, nie chcę wylądować sama za granicą, nie mam na to pieniędzy (wtedy jeszcze myślałam, że za taki wyjazd trzeba płacić – wyobraźcie sobie tę ulgę, kiedy dowiedziałam się, że jest wręcz odwrotnie!). Później dołączyłam do ESN SGGW – organizacji pomagającej Erasmusom, którzy przyjeżdżają na naszą uczelnię i nagle z każdej strony byłam otoczona międzynarodowym środowiskiem. Poznałam oczywiście wiele osób z innych krajów, ale też mnóstwo ex-Erasmusów z ESN SGGW, którzy powtarzali „jedź, poradzisz sobie, to nie jest takie skomplikowane”, dając przy okazji tego najlepszy dowód swoimi wielokrotnymi wyjazdami. No i już przy pierwszym wyjeździe przekonałam się, że tak właśnie jest. Studiując na Wydziale Ekonomicznym miałam sporo uczelni zagranicznych do wyboru, a na każdym etapie rekrutacji i przygotowywania dokumentów mogłam liczyć na pomoc od pracowników uczelni, znajomych, a także od „nie do końca znajomych”, którzy dzielili się swoimi doświadczeniami w sieci i którzy byli prawdziwą skarbnicą wiedzy.

Kiedy pomysł pierwszego wyjazdu zagnieździł mi się na dobre w głowie, miałam na celowniku tylko jeden kierunek – Hiszpania! Od zawsze chciałam nauczyć się hiszpańskiego i wydało mi się to idealną okazją. Niestety przez własną nieuwagę przegapiłam pierwszą turę rekrutacji i ta opcja uciekła mi sprzed nosa. Nauczka na przyszłość! Z opcji, które pozostały padło więc na Grecję. Mimo, że nie miałam z tym krajem wcześniej styczności, to przedmioty z tamtejszej uczelni najbardziej pasowały mi do porozumienia o programie studiów (Learning Agreement). No dobrze, również dlatego, że kocham słońce. Grecja była więc pierwszym zderzeniem z samodzielną przeprowadzką za granicę i była najszybszym kursem dorosłości. Kolejny wyjazd, do Włoch, minął w dużej części na badaniach naukowych i podróżach. Po miesiącach od powrotu wciąż jestem pod ogromnym wrażeniem piękna tego kraju, kultury, gościnności, no i Włoskiej kuchni oczywiście. Mocno praktyczne podejście do zajęć na uczelni również było ogromnym plusem. Dzięki temu zdobyłam wiele umiejętności, które wykorzystuję w pracy zawodowej. W końcu, na ostatnim roku studiów magisterskich udało mi się dostać miejsce na uczelni w Hiszpanii. I chociaż w tym czasie już pracowałam, dzięki wyrozumiałości mojej firmy, mogłam w końcu pojechać do mojego wymarzonego kraju, pracując zdalnie, no i ucząc się hiszpańskiego, oczywiście.

Podczas tych 15 miesięcy, zarówno ja, jak i wszyscy Erasmusowi znajomi, musieliśmy radzić sobie w różnych sytuacjach, bardziej lub mniej przyjemnych, jednak każda z nich była bezcenną lekcją. Zyskaliśmy doświadczenia na całe życie, a przy okazji też bezcenne znajomości i otwartość na innych i wszystko co nowe. Teraz już wiem, że gdy znajdziesz się sama w środku nocy na granicy państw, bo zdarzyła się kontrola, a Twój dowód osobisty nagle gdzieś przepadł – to jeszcze nie koniec świata!

Podsumowując, jeśli zastanawiasz się nad studiami w SGGW – studiuj! Jeśli zastanawiałeś się nad wyjazdem – jedź! Jeśli boisz się, że nie dasz sobie rady – poradzisz sobie, jedź! A jeśli nigdy nawet nie przyszło Ci do głowy, żeby wyjechać na studia za granicę – tym bardziej – jedź!

Katarzyna Sielwanowska, absolwentka SGGW

© 2022 Perspektywy.pl   O nas | Polityka Prywatności | Znak jakości | Reklama | Kontakt!!!