REKLAMA


REKLAMA


W rozpoczynającym się właśnie jesiennym semestrze spośród ok. 5 000 amerykańskich koledży tylko jedna czwarta zdecydowała się na prowadzenie zajęć w normalnym trybie „twarzą w twarz”. Zdecydowana większość uczelni prowadzić będzie naukę na dystans. O ile sama decyzja o nauce online spotkała się ze zrozumieniem, to informacja, że każą sobie one płacić za naukę na odległość tyle samo co w normalnym trybie, rozsierdziła studentów i rodziców.

Jak to ujął jeden ze studentów: „ Kto chce płacić 25 tysięcy (dolarów) za rok za Skypa w aureoli?”. Trudno się więc dziwić rodzicom, którzy uczelni Chapman w Kaliforni za rok studiów swojego dziecka zapłacili 65.000 dol.

Od wschodniego do zachodniego wybrzeża USA narasta bunt. 30 tysięcy osób podpisało się pod petycją do Uniwersytetu Rutgers, żądającą obniżki czesnego. W Północnej Karolinie 40 tysięcy domaga się zwrotu pieniędzy za niewykorzystane miejsce zakwaterowania przy uniwersytecie. Słynny Uniwersytet Harvarda spotkała inna niespodzianka. 340 studentów pierwszego roku niezadowolonych, że nauka będzie prowadzona online, postanowiło odroczyć rozpoczęcie studiów.

Można zrozumieć frustrację studentów i rodziców, że płacąc krocie nie otrzymują w zamian tego czego się spodziewali. Ale jest też druga strona; uczelnie przekonują, że wbrew pozorom nauczanie online kosztuje je więcej. Daniel Struppa, prezydent wspomnianego wyżej kalifornijskiego koledżu Chapman, który sam obciął sobie zarobki o 20%, twierdzi, że tylko na technologię i zabezpieczenie sanitarne w najbliższym semestrze uczelnia musi ponieść dodatkowe koszty w wysokości 20 mln dol. przy wpływach zmniejszonych o 100 mln. dol.  Inne uczelnie uważają podobnie i stąd opór przed obniżeniem opłat z racji pełnego lub częściowego przejścia na naukę online.

Źródło: https://www.nytimes.com

© 2022 Perspektywy.pl   O nas | Polityka Prywatności | Znak jakości | Reklama | Kontakt!!!