Rok temu pierwszego dnia szkoły można było obliczyć precyzyjnie liczbę dni do matury. Pandemia wysłała te obliczenia w kosmos. W roku szkolnym 2020/21 będziemy zatem ostrożniejsi w planowaniu, ale jedno nie budzi wątpliwości: przygotowania trzeba rozpocząć od pierwszego dnia (no – tygodnia!) nauki.
To, co powtarzamy maturzystom każdego roku, namawiając ich do zaplanowania przygotowań do majowych (?) egzaminów już we wrześniu, w roku pandemii okazało się „słuszniejsze niż zwykle”. Bo oto nieoczekiwanie cały szczegółowy harmonogram egzaminów zewnętrznych, opublikowany w sierpniu 2019, okazał się nieważny, a co gorsza, uczniowie ostatnich klas liceów i techników przez kilka tygodni nie wiedzieli, czy ich najważniejszy egzamin w ogóle się odbędzie. Skoro we Francji po raz pierwszy w historii odwołano maturę…
– Najtrudniej nam było, kiedy ogłoszono zamknięcie szkół i nieoczekiwanie znaleźliśmy się jakby w próżni – mówił Grzegorz Dzieniszewski, absolwent II LO im. Księżnej Anny z Sapiehów Jabłonowskiej w Białymstoku. – Nic nie było wiadomo, więc pojawiły się spekulacje: może matury w ogóle nie będzie, może trzeba będzie zdawać egzaminy na studia, może… scenariuszy było bardzo wiele, wszystkie mało zabawne. To bardzo demotywujące dla młodych ludzi, którzy jeszcze niedawno mieli precyzyjnie zaplanowane najbliższe miesiące: najpierw matura, potem rekrutacja, a potem – najdłuższe wakacje w życiu, czas odpoczynku i spełniania marzeń. Nastroje poprawiły się zdecydowanie, gdy poznaliśmy termin naszej matury, choć trudniej było się uczyć, kiedy siedzieliśmy sami w domach. Oczywiście mieliśmy ze sobą kontakt przez internet, ale to nie to samo, co wspólne powtarzanie materiału do egzaminu.
W tym roku szkolnym już sam plan powrotu dzieci i młodzieży do szkół od 1 września wzbudził zarówno ulgę, jak i protesty. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądać sytuacja epidemiczna w kolejnych miesiącach, czy szkoły pozostaną otwarte, czy też czeka nas ponowne przejście na naukę online. Nad poprzednim rocznikiem maturzystów mamy tę przewagę, że przynajmniej wiemy, że nie wiemy. Co to oznacza w praktyce?
Liczy się każdy dzień, każda godzina. Liczy się także samodzielność, dyscyplina, odpowiedzialność. Tłumaczenie, że z powodu pandemii nie przeczytało się Wesela, nie przejdzie (w tym roku zresztą też nie przeszło).
Plecak psychicznego spokoju
– Przygotowania do matury należałoby rozpocząć przynajmniej dwa lata przed egzaminem, a w ostatnim roku nauki z pewnością od września – mówi dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. – Skumulowanie powtórek w ostatnich tygodniach – a niektórzy zdający mobilizują się tak naprawdę dopiero po studniówce – sprawia, że powtarzany materiał nie ma szansy zinternalizować się, czyli – mówiąc najprościej – „uleżeć”, a dopiero wtedy można przejść do kolejnych, powiązanych zagadnień. Uczenie się w ostatniej chwili jest już typowo pamięciowe i niedokładne, bo towarzyszy mu coraz silniejszy stres. Mózg jest zatem zajęty także walką z niepokojem, ma mniej mocy na przyswajanie wiedzy. W tym roku szkolnym grożą nam niestety dodatkowe nerwy związane z pandemią. Dlatego tak ważny jest swego rodzaju plecak psychicznego spokoju: świadomość, że jeśli czegoś nie wiemy czy nie umiemy, jest jeszcze czas, żeby to uzupełnić, dopytać nauczyciela, poszukać w internecie – ale nie w dniu matury.
W Uniwersyteckim Liceum Ogólnokształcącym w Toruniu – najlepszym liceum w tegorocznym Rankingu Liceów Perspektyw i zwycięzcy rankingu maturalnego – rok szkolny dla ostatnich klas rozpoczyna się od diagnozowania przez nauczycieli stanu wiedzy maturzystów, aby wyłapać ewentualne braki i szybko je uzupełnić. – We wrześniu spotykam się z maturzystami i rozmawiamy o ich deklaracjach maturalnych, wyborze przedmiotów do zdawania na maturze – mówi dyrektor Arkadiusz Stańczyk. – To ważne, bo te decyzje wyznaczają uczniom priorytety w ich powtórkach.
W ULO nie prowadzimy zajęć fakultatywnych, „po prostu” od pierwszej klasy przygotowujemy naszych uczniów do matury. Zadania z arkuszy maturalnych pojawiają się na sprawdzianach z poszczególnych przedmiotów, od czasu do czasu organizowane są także próbne egzaminy, które uczą umiejętności pracy z arkuszem, czytania ze zrozumieniem poleceń itp. Takie umiejętności warto ćwiczyć regularnie i jak najwcześniej.
Oczywiście zdarzają nam się maturzyści, którzy biorą się za powtórki w ostatniej chwili, ale to zdecydowana mniejszość – systematyczna praca owocuje naprawdę dobrymi wynikami egzaminu maturalnego. W tym roku język polski na poziomie rozszerzonym uczniowie ULO napisali na 94 procent, geografię – na 83,6 % (przy średniej krajowej 21 proc.).
Kryzys wywołany przez koronawirusa był jeszcze jednym potwierdzeniem, że systematyczna, pilna nauka od pierwszej klasy naprawdę się opłaca. Dla tych, którzy solidnie przykładali się do pracy, przejście na naukę online nie było wielkim problemem i raczej nie wpłynęło na wyniki na świadectwie dojrzałości.
Na kruchych fundamentach
O tym, że mimo zagrożenia epidemicznego konieczny jest powrót do szkół i systematyczne nauczanie pod kierunkiem nauczycieli, mówi prof. Jan Szmidt, przewodniczący KRASP. – Nie ulega wątpliwości, że szkolnictwo – do średniego poziomu włącznie – musi ruszyć z wielu znanych powodów, nie tylko związanych z obecnością rodziców w domu, problemem z miejscem do nauki itd., ale również dlatego, że młodzież w dużej części przestała się uczyć, tylko pozoruje naukę, zwłaszcza w szkołach zawodowych i niższych klasach szkół średnich, kiedy jeszcze nie wisi nad nimi matura – podkreśla. – I to się odbije w przyszłości. Teraz jeszcze tego nie widać, matura wypadła tylko o 6 procent gorzej niż w poprzednim roku, ale za trzy, cztery lata może okazać się, że niedobory wiedzy są zbyt duże.
Podstawowym problemem nie jest – jak wydaje się części maturzystów i rodziców, a nawet niektórym nauczycielom – po prostu zdanie matury. To da się zrobić, przy odrobinie szczęścia, także przygotowując się w ostatniej chwili. „Zdobycie” 30 procent punktów wystarczy, żeby otrzymać świadectwo dojrzałości, a nawet dostać się na studia. Schody zaczną się dopiero wtedy, gdy 30-procentowy maturzysta zacznie studiować i zorientuje się, że nie ma żadnych podstaw do samodzielnej nauki. Chociaż…
– Obserwuję z niepokojem zjawisko „matczynego” traktowania uczniów i coraz częściej, studentów – mówi dr Smolik. – Nauczyciele i wykładowcy jakby od razu zakładają, że młody człowiek jest w stanie przyjąć tylko uproszczoną i fragmentaryczną wiedzę, którą trzeba mu podać dosłownie na tacy. Stąd zalecenia – nawet dla studentów! – żeby przeczytali „fragment ze strony 48”, bo przecież cały rozdział to dla nich za dużo. Tymczasem uczenie się to przecież poszukiwanie i do tego trzeba zachęcać już od szkoły podstawowej.
Matura otwiera wiele drzwi. Albo zamyka
Tegoroczny egzamin maturalny, przeprowadzony w nietypowym terminie i nietypowych okolicznościach, był szesnastą maturą ocenianą zewnętrznie i stanowiącą podstawę do rekrutacji na studia, nie tylko w Polsce. Wbrew obawom, choć do egzaminu przystąpiło 259 272 tegorocznych absolwentów szkół ponadgimnazjalnych, było bardzo bezpiecznie i odpowiedzialnie. W związku z maturą nie powstało żadne ognisko epidemii, ale ci, którym się nie powiodło, często tłumaczyli maturalną wpadkę właśnie pandemią i nauką zdalną.
Tę opinię wydaje się podzielać Dariusz Piontkowski, minister edukacji narodowej, który stwierdził podczas konferencji podsumowującej tegoroczną maturę: – Słabsze wyniki mogą być efektem tego, co w ogóle uważamy za podstawowy mankament edukacji zdalnej, a mianowicie przy kształceniu na odległość nauczyciel ma mniej możliwości mobilizowania uczniów do nauki. I o ile w przypadku egzaminu ósmoklasisty tę rolę mogli przejąć rodzice, o tyle w przypadku maturzystów czasem widocznie zabrakło kogoś, kto by ich motywował.
Motywacja ze strony nauczycieli jest istotna, ale o sukcesie decyduje przede wszystkim motywacja wewnętrzna, przeświadczenie, że warto poświęcić czas i siły na dobre przygotowanie się do matury, bo to pozwoli nie tylko bez wielkiego stresu podejść do egzaminu (w maju lub kiedykolwiek), ale i przeżyć pierwszy, decydujący rok studiów. Oznacza to też przemyślany wybór przedmiotów dodatkowych, które deklaruje się do końca września, ale ich listę będzie można zmodyfikować do 7 lutego 2021.
Jak mówi dyrektor Marcin Smolik, są szkoły, których uczniowie od początku wiedzą dokładnie, jakie przedmioty będą im potrzebne w rekrutacji na studia i wpisują je do deklaracji maturalnej składanej do 30 września, a potem już bardzo rzadko zmieniają. Są też takie licea i technika, zwłaszcza te dla dorosłych, gdzie podczas ostatniego roku nauki wielu uczniom zmienia się pomysł na życie, co przekłada się na zmiany w deklaracji maturalnej. Niektórzy próbują to zrobić nawet… w marcu. Oczywiście bezskutecznie.
Takie wolty są z reguły efektem braku wiedzy o zawodach, kierunkach studiów, wymaganiach rekrutacyjnych uczelni, a nawet – o samym egzaminie maturalnym. Czasami maturzysta stwierdza, że przecenił swoje siły i skreśla z listy przedmiotów dodatkowych ten, który wydaje się niepotrzebny w rekrutacji. Najczęściej „ofiarą” lutowych rewolucji stawały się wos i geografia, powszechnie, choć niekoniecznie słusznie, uważane za najłatwiejsze do zdania.
B. D. U.
Ten rok szkolny (i akademicki) to równanie z wieloma niewiadomymi. Nie możemy być pewni terminu matury ani daty rozpoczęcia rekrutacji na uczelnie. Nie mamy pewności, czy uczniowie klas maturalnych, którzy w poprzednim roku szkolnym uczyli się zdalnie od marca, nie mają jakichś dramatycznych luk w wiedzy utrudniających przyswojenie programu ostatniej klasy. A co wiemy?
Przede wszystkim to, co zostało napisane w pierwszych zdaniach tego tekstu: że przygotowania do matury trzeba rozpocząć z marszu, od początku września. Myśleć o tym egzaminie w kontekście przyszłych studiów i planować precyzyjnie, w oparciu o rzetelne informacje, które można znaleźć na stronach CKE (www. cke. gov. pl), okręgowych komisji egzaminacyjnych, MEN (www. men. gov. pl).
– Przedmioty dodatkowe trzeba wybrać świadomie, dopasowując ich listę do wymagań rekrutacyjnych uczelni – podkreśla dyrektor CKE. – Jeśli ktoś nie wie jeszcze na 100 procent, co chce studiować, powinien wybrać te przedmioty, które są uwzględniane w rekrutacji na najwięcej kierunków. Nie wolno ignorować przedmiotów obowiązkowych, wychodząc z założenia, że przecież „jakoś się je zda”. Dotyczy to szczególnie języka polskiego, który bywa lekceważony, a który (na poziomie podstawowym) jest brany pod uwagę w rekrutacji przez coraz więcej uczelni. A to oznacza, że trzeba zdać ten egzamin jak najlepiej, czyli dobrze się do niego przygotować, przeczytać wszystkie lektury obowiązkowe. Maturzyści, którzy „odpuścili sobie” w tym roku lekturę Wesela, zapłacili za to zaniedbanie wysoką cenę.
Wielkie Odliczanie właśnie się zaczęło. Dla uczniów, nauczycieli, uczelni. Wielu rzeczy w roku pandemii nie wiemy, ale jednego jesteśmy pewni: matura to nadal najważniejszy w życiu egzamin.
Opr. AW