REKLAMA


REKLAMA


Pierwsza „pandemiczna” matura za nami, druga – na horyzoncie. Najważniejszy wniosek, jaki można wyciągnąć z tegorocznej, opóźnionej sesji brzmi: wygrali ci, którzy zaczęli powtórki z dużym wyprzedzeniem, nie czekając na studniówkę. Ci, którzy odkładali naukę albo liczyli na to, że matura się nie odbędzie, polegli lub uzyskali wynik poniżej swoich możliwości, co przekłada się na mniejsze szanse na studiowanie na dobrej uczelni.

Matura zaczyna się nie wtedy, gdy kwitną kasztanowce, tylko w porze, gdy spadają z nich kasztany - osiem miesięcy wcześniej. Zasadniczo przygotowujemy się do tego egzaminu od pierwszej klasy podstawówki, ale wiadomo, że ostatnie miesiące są najważniejsze. Istotne jest także dopasowanie matury do planów studiowania, co wymaga znajomości zasad rekrutacji na studia w następnym roku akademickim. 

Matura w roku epidemii, podejście drugie

Centralna Komisja Egzaminacyjna opublikowała już harmonogram: egzamin maturalny ma się rozpocząć 4 maja 2021. Przystąpi do niego 267 000 młodych ludzi: około 152 000 z liceów i około 115 000 z techników.  Arkusze zostały przygotowane dawno temu, więc nie będą łatwiejsze ze względu na pandemię, naukę online i inne możliwe problemy związane z COVID-19. A to oznacza, że maturzyści muszą wziąć się za powtarzanie materiału od września.

- Przygotowania do matury należałoby rozpocząć przynajmniej dwa lata przed egzaminem, a w ostatnim roku nauki z pewnością od września – mówi dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. – Skumulowanie powtórek w ostatnich tygodniach  - a niektórzy zdający mobilizują się tak naprawdę dopiero po studniówce – sprawia, że powtarzany materiał nie ma szansy zinternalizować się, czyli, mówiąc najprościej, „uleżeć”, a dopiero wtedy można przejść do kolejnych, powiązanych zagadnień. Uczenie się w ostatniej chwili jest już typowo pamięciowe i niedokładne, bo towarzyszy mu coraz silniejszy stres. Mózg jest zatem zajęty także walką z niepokojem, ma mniej mocy na przyswajanie wiedzy. W tym roku szkolnym grożą nam niestety dodatkowe nerwy związane z pandemią. Dlatego tak ważny jest swego rodzaju plecak psychicznego spokoju: świadomość, że jeśli czegoś nie wiemy czy nie umiemy, jest jeszcze czas, żeby to uzupełnić, dopytać nauczyciela, poszukać w internecie -  ale nie w dniu matury.

Do 30 września trzeba złożyć wstępną deklarację maturalną. To ważny dokument, choć zmian można w nim dokonywać do 7 lutego 2021.

- Przedmioty dodatkowe trzeba wybrać świadomie, dopasowując ich listę do wymagań rekrutacyjnych uczelni  – podkreśla dyrektor CKE. – Jeśli ktoś nie wie jeszcze na 100 procent, co chce studiować, powinien wybrać te przedmioty, które są uwzględniane w rekrutacji na najwięcej kierunków. Nie wolno ignorować przedmiotów obowiązkowych, wychodząc z założenia, że przecież „jakoś się je zda”. Dotyczy to szczególnie języka polskiego, który bywa lekceważony, a który (na poziomie podstawowym) jest brany pod uwagę w rekrutacji przez coraz więcej uczelni. A to oznacza, że trzeba zdać ten egzamin jak najlepiej, czyli dobrze się do niego przygotować, przeczytać wszystkie lektury obowiązkowe. Maturzyści, którzy „odpuścili sobie” w tym roku lekturę „Wesela”, zapłacili za to zaniedbanie wysoką cenę.

Studenci specjalnej troski?

Większość maturzystów decyduje się na studia – co więcej, dostaje się na nie. Musimy uświadomić sobie, że kolejne fale niedouczonych kandydatów to realne zagrażanie dla poziomu kształcenia na uczelniach. Siłą rzeczy bowiem, trzeba będzie dostosować się do ich mocno ograniczonych możliwości przyswajania wiedzy i umiejętności.

Powrót do szkół i systematyczne nauczanie pod kierunkiem nauczycieli to zdaniem prof. Jana Szmidta, honorowego przewodniczącego KRASP, warunek przyjęcia przez uczelnie kandydatów, którzy będą w stanie podołać trudom studiowania:  Nie ulega wątpliwości, że szkolnictwo - do średniego poziomu włącznie - musi ruszyć z wielu znanych powodów, nie tylko związanych z obecnością rodziców w domu, problemem z miejscem do nauki itd., ale również dlatego, że młodzież w dużej części przestała się uczyć, tylko pozoruje naukę, zwłaszcza w szkołach zawodowych i niższych klasach szkół średnich, kiedy jeszcze nie wisi nad nimi matura – podkreśla. - I to się odbije w przyszłości. Teraz jeszcze tego nie widać, matura wypadła tylko o 6 procent gorzej niż w poprzednim roku, ale za trzy, cztery lata może okazać się, że niedobory wiedzy są zbyt duże.

Podstawowym problemem nie jest – jak wydaje się części maturzystów i rodziców, a nawet niektórym nauczycielom – po prostu zdanie matury. To da się zrobić, przy odrobinie szczęścia, także przygotowując się w ostatniej chwili. „Zdobycie” 30 procent punktów wystarczy, żeby otrzymać świadectwo dojrzałości, a nawet dostać się na studia. Schody zaczną się dopiero wtedy, gdy 30-procentowy maturzysta zacznie studiować i zorientuje się, że nie ma żadnych podstaw do samodzielnej nauki.

Anna Wdowińska

© 2022 Perspektywy.pl   O nas | Polityka Prywatności | Znak jakości | Reklama | Kontakt!!!