Kraje arabskie znad Zatoki Perskiej (Arabskiej), świadome nieuchronnego końca bogactwa opartego na ropie i gazie, postawiły na rozwój nauki i już od lat z rozmachem inwestują w swoje uczelnie. Już teraz kilka uniwersytetów z tego regionu, m. in. King Abdulazziz University, Qatar University czy King Saud University w międzynarodowych rankingach szkół wyższych notowanych jest wyżej od najlepszych polskich uczelni.
Władze tych krajów zdawały sobie sprawę, że na tym polu rady własnymi siłami nie dadzą sobie. Dlatego, nie szczędząc naftowego grosza, z jednej strony zaczęły ściągać do powstających uczelni znanych amerykańskich i europejskich naukowców i badaczy, a z drugiej – podobnie jak to robią Chińczycy – wysyłali i wysyłają setki tysięcy studentów na najlepsze światowe uczelnie. Jednocześnie zachodnie uczelnie, zwłaszcza amerykańskie, otwierały swoje filie w krajach arabskich.
Proces ten jeszcze przyspieszy; Ministerstwo Edukacji opracowuje plan mający na celu zachęcenie najlepszych zagranicznych uniwersytetów do otwarcia swoich kampusów w Arabii Saudyjskiej. Saudyjczycy podchodzą do tematu w sposób systematyczny. Projektowana regulacja ma objąć takie zagadnienia jak finansowanie, badania, innowacyjność, organizacja uczelni, stowarzyszeń naukowych, sposobów finansowania uczelni, a nawet obsady kierowników katedr czy zespołów badawczych.
Polskie uczelnie nie mają ani środków, ani możliwości, by brać udział w takich przedsięwzięciach, ale warto z uwagą przyjrzeć się możliwościom bliższej współpracy z rosnącymi w znaczenie uczelniami krajów znad Zatoki. O tym, że taką współpracą zainteresowana jest też druga strona świadczy chociażby inicjatywa Uniwersytetu Qataru nawiązania współpracy z Uniwersytetem Warszawskim. Spoglądając sponad szacownych murów naszych europejskich almae matre warto zauważyć, że wprawdzie Amerykanie idą do przodu, ale Chińczycy i Arabowie szybko ich doganiają w pogoni na nauką i wykształceniem.
Opr. KB
Źródło: https://gulfnews.com