REKLAMA


REKLAMA


Zaledwie 15 miesięcy przed kolejnymi wyborami rząd Węgier kontynuuje transformację uniwersytetów w kraju, oddając połowę kontroli fundacjom zarządzającym aktywami kontrolowanymi przez Fidesz. Uniwersytety w Debreczynie, Szegedzie i Peczu miały dwa tygodnie na podjęcie decyzji, czy chcą przyłączyć się do rządowej prywatyzacji szkolnictwa wyższego, przekształcając się z instytucji państwowych w prywatne fundacje zarządzane przez radę powierniczą.

Ten specjalny model, zaprezentowany przez rząd Viktora Orbana w 2019 roku, tworzy nowy typ podmiotu prawnego - fundację zarządzania aktywami – w celu organizowania i finansowania działań edukacyjnych, kulturalnych, sportowych czy zdrowotnych. Przekształcenie uniwersytetów z instytucji publicznych w podmioty prywatne obejmuje przekazanie co najmniej 600 milionów forintów (1,7 miliona euro) kapitału początkowego w postaci gotówki lub wkładów niepieniężnych lub kombinacji obu, co da im podstawę do działania w przyszłości jako instytucje non-profit. Uniwersytet w Debreczynie (który w 2017 roku przyznał prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi tytuł Honoris Causa zaledwie trzy lata po aneksji Krymu) był pierwszym, który dobrowolnie zgłosił się do prywatyzacji. Następnie zgodził się Uniwersytet w Szeged, ofertę przyjął też nieco niechętny Uniwersytet w Peczu.

W ciągu półtora roku 12 uniwersytetów zostało przekształconych w fundacje zarządzające aktywami. Po wyrzuceniu z Budapesztu renomowanego Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (CEU), finansowanego przez George'a Sorosa, na Węgrzech nie pozostał żaden uniwersytet plasujący się wśród 500 najlepszych na świecie, ustępując znacznie regionalnym konkurentom (Uniwersytet Karola w Pradze, Uniwersytet Wiedeński). Najlepsi i najzdolniejsi studenci z Węgier zwykle wyjeżdżają na zagraniczne uniwersytety, głównie do Wielkiej Brytanii, Niemiec i Austrii.

Wielu ekspertów obawia się, że motywy przyspieszonej restrukturyzacji uniwersytetów są bardziej polityczne niż racjonalne. - Rząd Fideszu nieustannie szukał możliwości wzmocnienia swojego politycznego uścisku we wszystkich sektorach - a edukacja nie jest wyjątkiem - mówi Peter Rado, ekspert ds. edukacji i pracownik naukowy w Instytucie Demokracji na CEU. - Od 2011 roku rząd systematycznie cofał autonomię oświaty publicznej, przejmując szkoły gminne i oddając je pod bezpośrednią kontrolę państwa. Ale szkolnictwo wyższe, w którym profesorowie mieli silne powiązania polityczne z często rywalizującymi frakcjami w rządzącej partii, było trudniejsze do zgryzienia.

W pierwszej kolejności Fidesz zmodyfikował ustawę o szkolnictwie wyższym i przyznał Ministerstwu Kadr uprawnienia do powoływania rektorów lub rektorów uczelni. Obecnie większość węgierskich uniwersytetów jest zarządzana przez lojalnych wobec rządu rektorów. Zastosowano podejście kija i marchewki: kiedy budżet na szkolnictwo wyższe został poważnie obcięty przez rząd w 2012 roku, obiecano alternatywne finansowanie z unijnych dotacji na badania i rozwój, które również musiałyby zostać przekazane za pośrednictwem rządu. Finansowanie zależało od tego, czy rektorzy podążali za linią rządu i czy mieli sojuszników w rządzie, argumentuje Rado.

Krytycy twierdzą, że mając na horyzoncie ogromne kwoty unijnej gotówki, rząd chce jeszcze bardziej wzmocnić kontrolę nad sposobem wydawania pieniędzy, dlatego opracował nowy model dla sektora uniwersyteckiego. Funkcjonowanie i finanse wewnętrzne uczelni nie będą już regulowane skomplikowanymi przepisami dotyczącymi zamówień publicznych, a ostatecznych decyzji nie będzie podejmował rektor, ale rada powiernicza, którą rząd zapełnia swoimi sojusznikami.

Niezależność polityczna najwyraźniej nie jest żadnym kryterium tych rad. Węgierska minister sprawiedliwości bojowej Judit Varga jest przewodniczącą fundacji prowadzącej Uniwersytet w Miszkolcu; minister spraw zagranicznych i handlu Peter Szijjarto zasiada w zarządzie Uniwersytetu Szechenyi w Gyor (wraz z prezydentem miasta nominowanym przez Fidesz); a poseł Fidesz, który niegdyś kierował kancelarią premiera, a którego szef ONZ ds. praw człowieka, nazwał rasistą, został umieszczony w zarządzie Uniwersytetu Rolniczego. Minister ds. rodziny Katalin Novak mogła liczyć na posadę na Uniwersytecie w Szeged. Do żadnej z rad powierniczych nie nominowano polityków opozycji ani krytycznych wobec rządu naukowców. Członkowie zarządu mają dożywotni mandat; można ich usunąć tylko większością dwóch trzecich głosów.

Były prezes Węgierskiej Akademii Nauk i minister edukacji we wcześniejszym rządzie Fideszu (2001-2002) Jozsef Palinkas zaalarmował, że poza nepotyzmem szkolnictwo wyższe na Węgrzech może przejść w kierunku systemu czesnego, który ogranicza dostęp biedniejszych studentów.

Na razie nie jest jasne, czy nowe rady tych fundacji wyciszą głosy krytyczne na uniwersytetach, czy też będą ingerować w programy nauczania. Ale skrajna prawica już krzyczy, że najwyższy czas zakończyć liberalną dominację na uniwersytetach, odeprzeć „propagandę LGBT” i zwiększyć przestrzeń dla konserwatywnych studentów.

Opr. MTA

Źródło: https://balkaninsight.com

 

 

 

 

 

 

 

 

© 2022 Perspektywy.pl   O nas | Polityka Prywatności | Znak jakości | Reklama | Kontakt!!!