Przez ostatnie dekady uczelnie w krajach języka angielskiego były jak Mekka dla studentów międzynarodowych. Dochody z czesnego, jakie płacili zagraniczni studenci oraz wydatki na mieszkanie i utrzymanie przynosiły gospodarce w Stanach Zjednoczonych, Australii czy Wielkiej Brytanii miliardy dolarów lub funtów.
Tymczasem przyszła pandemia Covid – 19 i postawiła brutalne pytanie: czy uda się utrzymać tę bonanzę? Odpowiedzieć na nie stara się Ellie Bothwell w artykule Will international recruitment survive Covid-19? na łamach „Times Higher Education” z 4 marca.
Australia, która stworzyła prawdziwy przemysł wyższej edukacji dla studentów z Azji odczuła skutki pandemii najboleśniej, bo strumień zagranicznych studentów wysycha nie tylko z racji ograniczeń związanych z pandemią. Nałożyły się na to dodatkowo napięcia polityczne z Chinami, a to właśnie Chińczycy stanowili najliczniejszą grupę zagranicznych studentów. W rezultacie zmniejszenia dochodów australijskie uczelnie zmuszone są zwalniać wykładowców i pracowników.
Niełatwo jest też w innych krajach, o ile garstka najlepszych uczelni o światowej sławie poradzi sobie, o tyle wiele mniejszych lub mniej znanych uczelni utratę dochodów od zagranicznych studentów odczuwa bardzo boleśnie. Na domiar złego, wobec olbrzymich środków, jakie rządy przeznaczać muszą na walkę z pandemią i podtrzymanie gospodarki, zamiast pomocy władze np. w Australii lub Kanadzie oferują uczelniom cięcia w dotacjach. Istnieje realna obawa, że zmniejszenie wpływów od zagranicznych studentów może doprowadzić kilkanaście brytyjskich uczelni do bankructwa.
Simon Marginson, znany australijski ekspert, obecnie profesor w Oxfordzie, ostrzega, że powrót umiędzynarodowienia do poziomu sprzed pandemii może zabrać nawet pięć lat. W tej sytuacji zrozumiałe jest, że uczelnie starają się robić co mogą, by jednak rekrutować jak najwięcej zagranicznych studentów. Ale powstaje pytanie, czy nie będzie do tego konieczna zmiana sposobu rekrutacji.
Tradycyjnie uczelnie rekrutowały studentów na dwa sposoby, poprzez własne działania wspierane np. przez British Council oraz za pośrednictwem agentów. Wobec niemożliwości podróżowania uczelnie same bezpośredniej rekrutacji prowadzić nie mogą; pozostają więc agenci.
Agenci już przed pandemią odgrywali bardzo ważną rolę. Według rządowych danych przed pandemią, agenci odpowiadali za rekrutację 75% zagranicznych studentów w Australii. Badania opublikowane przez THE w 2015 roku wykazały, że spośród 158 zapytanych brytyjskich uniwersytetów tylko 19 elitarnych nie korzystało z agentów. Podobnie sytuacja wyglądała w styczniu 2021.
O ile uczelnie otwarcie przyznają się do korzystania z agentów, to kiedy zapytać je o to, ile płacą agentom, o otwartość jest coraz trudniej. W 2015 roku 108 brytyjskich uczelni podało dokładne dane, z których wynika, że w roku akademickim 2013/14 wydały na prowizje dla agentów 89,5 mln funtów, ale ostatnio większość uczelni odmówiła podania danych, zasłaniając się tajemnicą handlową. Dane przekazane przez 26 uczelni, wskazywały, że na prowizje dla agentów w roku 2019-2020 wydały 31,2 mln funtów.
Dane z 24 uczelni, które uczestniczyły w obu badaniach, wynika, że średnia prowizja od przyjętego zagranicznego studenta w roku 2019-2020 wynosiła 2.261 funtów (12 000 PLN) co stanowi 28 procentowy wzrost w stosunku do roku 2013-14.
W Australii i Nowej Zelandii podnoszą się głosy, że uczelnie powinny być transparentne i podawać wysokość płaconych agentom prowizji. Pii-Tuulia Nikula, wykładowczyni z Nowej Zelandii uzasadnia postulat jawności w ten sposób „student zazwyczaj nie będzie wiedział, że decyzja agenta (dot. skierowania go do określonej uczelni) może wynikać z tego, że od tej uczelni dostaje dwa razy więcej pieniędzy niż od innej”.
Nie wiadomo na ile anglosaskim uczelniom pomogą w rekrutacji agenci wobec wyłaniającego się nowego zagrożenia ze strony uczelni azjatyckich. Marginson przewiduje, że nastąpi stała zmiana polegająca na tym, że więcej studentów będzie wybierało się na studia w krajach Wschodniej Azji. Uczelnie w Chinach, Singapurze czy Malezji nieustannie podnoszą swój poziom i stają się coraz bardziej konkurencyjne. Pandemia zmienia radykalnie międzynarodowy rynek edukacyjny.
Opr. KB