Zdaniem agentów edukacyjnych, obecnie chińscy studenci albo pozostają obojętni wobec oferty nauki online za granicą, albo wyrażają pesymizm. Wobec takiego obrotu rzeczy aż 78% agentów nie włącza programów online do swojego portfolio.
Jak twierdzi szef chińskiego oddziału firmy BONARD Igor Skibickij „wykładowcy, którzy zainwestowali czas i wysiłek w budowanie partnerstw lub promowanie możliwości studiowania online za pośrednictwem agentów prawdopodobnie nie ujrzeli w konsekwencji zbyt wielu pozytywnych rezultatów”. O ile aż 50% studentów interesuje się programami online, to według Skibickiego zainteresowanie to nie przekłada się na zgłoszenia z ich strony - Studenci rozważają dostępne opcje, ale wahają się, czy się zarejestrować - wyjaśnił.
Pojawiły się również sugestie, że rząd w Chinach temperuje chęci osób z Chin, które chciałyby studiować za granicą. Kierownik China Office w BONARD, Grace Zhu mówi: „To oczywiste, że kraje starają się przyciągnąć talenty. Chiny inwestują wiele środków finansowych we własny system edukacji, a niektóre z chińskich uczelni znalazły się w światowych rankingach”.
Z danych, zebranych przez BOSSA, na temat preferencji studentów z Chin odnośnie studiów, 25% planuje kształcić się w Wielkiej Brytanii, 24% w USA, 11% w Kanadzie, 9% w Australii, 8% w Niemczech, 6% we Francji, 5% w Singapurze i Szwajcarii, 4% w Nowej Zelandii, a 3% w innych krajach. Coraz bardziej rośnie zainteresowanie innymi destynacjami niż anglojęzyczne. Częściowo można to przypisać znacznym różnicom w kosztach studiów.
Opr. MTA
Źródło: https://thepienews.com