REKLAMA


REKLAMA


REKLAMA


REKLAMA


REKLAMA


Chyba nie ma w Polsce drugiego takiego miasta, wokół którego narosłoby tyle krzywdzących stereotypów. Białystok raz jest stolicą ksenofobii i rasizmu, raz ośrodkiem disco polo, a zawsze funkcjonuje jako coś w rodzaju udawanej metropolii – bo jakąś swoją metropolię i tzw. ściana wschodnia Polski mieć musi. Tymczasem z żadną z tych etykietek nie zgadzają się białostoccy studenci, ani ci, którzy do stolicy Podlasia przyjechali kilka lat temu, ani tym bardziej ci, którzy tam od urodzenia mieszkają.

O stereotypach na temat swojego rodzinnego miasta wiele powiedzieć może Adrianna Gołubowska, studentka IV roku ekoenergetyki na Politechnice Białostockiej. – Kiedyś ktoś mnie zapytał, czy ludzie w Białymstoku wiedzą, jak wyglądają samoloty. Cóż, z tego typu złośliwości mogę się tylko śmiać, w takiej sytuacji nie ma sensu wchodzić w dyskusje. Ada wie jedno: Białystok to miasto wystarczająco duże, by coś się tu ciągle działo (i to ze zróżnicowanej rozrywkowo-kulturalnej oferty), a jednocześnie odpowiednio małe, by dobrze się w nim żyło (z jednego końca miasta na drugi można przejechać autobusem miejskim w godzinę). I przyznaje: – Lubię to miasto i choć składałam też papiery do Warszawy, wcale mnie nie ciągnęło, by wyjechać.

Jeśli nie poprzestawać na opiniach ludzi, którzy w swoich sądach kierują się emocjami bądź nieznajomością specyfiki miasta, warto przytoczyć kilka twardych danych. Na przykład takie: w ostatnim badaniu Eurobarometru (z 2016 r.) pt. Postrzeganie jakości życia w miastach europejskich Białystok wypadł najlepiej wśród polskich miast (aż 96 proc. wyniósł ogólny wskaźnik satysfakcji z życia w tym mieście). Pod uwagę w analizie brano, uwaga!, m.in. jakość infrastruktury, integrację cudzoziemców i poczucie bezpieczeństwa. Białystok, choć jest miastem „zielonym” (w bliskim sąsiedztwie ma aż trzy parki narodowe, a tereny zielone stanowią nieco ponad 26 proc. powierzchni miasta) i rowerowym rajem (długość ścieżek rowerowych w obrębie metropolii wynosi już 128,4 km), to jednocześnie dynamicznie się rozwija (w plebiscycie „SuperMiasta” ogłoszonym w 2020 r. przez „Gazetę Wyborczą” to inwestycyjny boom został uznany przez mieszkańców Białegostoku za największy sukces trzech dekad w mieście; inny przykład to 3. miejsce wśród miast do 299 tys. mieszkańców w kategorii miast przyjaznych dla biznesu w rankingu miesięcznika „Forbes” w 2019 r.).

Gdyby jednak pozostać przy myśleniu stereotypami…

Stereotyp 1. Ksenofobia i hejt

– Tym, czym Białystok może „kupić” młodego człowieka, który przyjeżdża tu na studia, jest z pewnością otwartość. Ludzie w tym mieście są ogromnie życzliwi, tu jest zupełnie inny kontakt z drugim człowiekiem – tłumaczy Katarzyna Gdula, która studiuje chemię na Uniwersytecie w Białymstoku (I rok studiów II stopnia) i do miasta przyjechała spod Białej Podlaskiej. Katarzyna uważa też, że w mieście nie ma nietolerancji dla obcokrajowców, a manifestacje czy marsze rasistowskie, o których swego czasu głośno było w mediach, to był wybryk hermetycznych środowisk. – Dla mnie samej, podobnie jak dla ogromnej większości mieszkańców Białegostoku, te wydarzenia były szokiem – mówi studentka, według której o tym, że obcokrajowcy dobrze się w tym mieście czują, najlepiej świadczy fakt proporcji na jej roku: na 40 osób jest aż 5 cudzoziemców.

Z kolei Alan Tkaczuk, student V roku kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku, przypomina: – Białystok to przecież miasto wielu kultur, do dziś żyją tu razem katolicy, prawosławni i Tatarzy. To sprawia, że mieszkańcy są tolerancyjni, także dla osób o różnych orientacjach seksualnych. Zarówno w mieście, jak i na uczelni panuje taka fajna rodzinna atmosfera, wyraźnie brak tu wyścigu szczurów, rywalizacji – mówi. I przytacza własny przykład: od początku studiów mieszka w akademiku i już na I roku miał okazję się przekonać, jak pomocni potrafią być dla siebie studenci. – Często na korytarzu słyszałem od starszych kolegów, że jak tylko potrzebowałbym jakichś notatek, książek czy pomocy w nauce, to mogę przyjść i poprosić o to – opowiada.

Białostoccy studenci pytani o to, co stanowi o specyfice miasta, wymieniają też niezwykłą gdzie indziej integrację środowiska studenckiego. – Wszyscy studenci w Białymstoku znają „murki”, czyli specjalnie wydzieloną przestrzeń rekreacyjno-imprezową przy Politechnice Białostockiej, gdzie można się bawić pod gołym niebem – opowiada Adrianna. A Katarzyna podkreśla: – „Murki” to serce studenckiego życia w Białymstoku.

Ale nie tylko „murki” integrują. Studenci trzech największych białostockich uczelni publicznych (PB, UwB i UMB) ściśle współpracują przy organizowaniu różnego rodzaju wydarzeń kulturalnych, z juwenaliami i obozem zerówkowym dla nowo przyjętych studentów na czele. Jak twierdzi Katarzyna, w Białymstoku jest takie wrażenie, że wszyscy studenci się znają i działają wspólnie, chodzą w te same miejsca i wybierają podobne rozrywki (np. karaoke we wtorki w klubie studenckim Gwint). – I nie mam wątpliwości, że studenci stanowią dla miasta siłę napędową. Wystarczy zobaczyć, jak w październiku zapełniają się nimi knajpy, autobusy, ulice. I już codzienny uliczny obrazek aż do czerwca zdominowany jest przez młodych ludzi – opowiada.

Stereotyp 2. Disco polo

Od kilku lat Białystok stawia na murale. Wśród innych streetartowych dzieł (jak Dziewczynka z konewką czy Pocztówka do babci) znaleźć można też kibicowski mural na cześć Jagiellonii Białystok (jak mówią jednak studenci: kibicowskiego hejtu w Białymstoku się nie uświadczy, nawet na murach) oraz mural na cześć Zenka Martyniuka. A jednak z opinii o Białymstoku jako stolicy disco polo studenci się tylko śmieją. – Ten mural z Zenkiem według mnie większość białostoczan raczej drażni, chyba tylko nieliczni go lubią – mówi Adrianna. I dodaje: – Typowa impreza w mieście to taka przy muzyce klubowej, a nie z disco polo w tle. Ci studenci, których znam, nie są fanami piosenek typu „Przez twe oczy zielone”.

Gdzie i jak zatem białostoccy studenci imprezują? Katarzyna twierdzi, że miejsc jest „do wyboru, do koloru” i każdy znajdzie coś dla siebie, zarówno jeśli chodzi o typowy klub nastawiony na studentów (np. Black Diamond, WoW, Rokoko 2.0), jak i inne miejsca rozrywki: kina (w Białymstoku są cztery), słynny Białostocki Teatr Lalek czy Opera i Filharmonia Podlaska (w nowoczesnej, otwartej w 2012 r. siedzibie). Do tej listy Alan dodaje Herkulesy (do których w piątki chodzą studenci UMB) czy klub studencki CoNieCo, który wystawia kabaret studencki „Schodki”. Są też słynne białostockie festiwale, takie jak choćby Up To Date (muzyka elektroniczna), Rock na Bagnie (festiwal w duchu dawnych imprez w Jarocinie) czy Jesień z Bluesem (najstarszy festiwal bluesowy w Polsce) albo Zaduszki Bluesowe. A propos bluesa zresztą: w Białymstoku znaleźć można Aleję Bluesa (na przecięciu ul. Suraskiej z Rynkiem Kościuszki), czyli chodnik w formie klawiatury fortepianu, na którym uwieczniono nazwiska osobistości (muzycy, dziennikarze) związanych z tym gatunkiem muzyki.

Stereotyp 3. Quasi-metropolia

– Białystok jest idealny dla kogoś, kto po raz pierwszy wyjeżdża z rodzinnego domu, np. na studia. Łatwo się tu zorientować, co gdzie się znajduje, to miasto jest czytelne – twierdzi Alan. Na własnym przykładzie, studenta UMB, dowodzi, że studiować w Białymstoku jest łatwo – wszystkie budynki, gdzie odbywają się zajęcia, są w zasadzie w jednym miejscu, a do najdalszych miejsc związanych ze studiowaniem typu szpitale kliniczne ma 15 minut na piechotę.

I choć rozległością Białystok nie imponuje, to Alan opowiada, że sam z radością przez kilka lat obserwował, jak zmieniało się to miasto, rozrastało i pięło w górę: – Widać, że tu stawia się na rozwój, na to, by zatrzymać młodych ludzi. Obserwuję to także na uczelni, gdzie wspiera się młodych ambitnych ludzi, którzy chcą coś osiągnąć, i tych, którzy chcieliby się zająć nauką, badaniami. Z kolei Katarzyna wspomina swój pierwszy przyjazd do Białegostoku – było to wtedy, gdy dostała się na studia i składała papiery na UwB:

 – Gdy zobaczyłam nowoczesny kampus uniwersytetu, z miejsca totalnie zakochałam się w tym mieście. Dziś, po tych kilku latach, tylko się w tej sympatii utwierdzam, gdy widzę, że Białystok ma do zaoferowania nie tylko tereny zielone, ale też stawia na nowoczesność, na dynamiczny rozwój. Jak dla niej jedyną wadą miasta może być kiepskie skomunikowanie z resztą Polski. – Znajomi z Bieszczad czy innych regionów zawsze muszą jechać do domu przez Warszawę.

A jakie perspektywy otwiera miasto dla młodych ludzi? Tu zdania są podzielone. Alan jest dobrej myśli – w Białymstoku albo jego bliskim sąsiedztwie chciałby zostać i pracować po studiach, wierzy, że praca dla lekarza się tu znajdzie. Katarzyna zauważa z kolei: – Większość osób, które znam, z chęcią by w Białymstoku została, ale z pracą bywa tu różnie. Ci, którzy mają duże aspiracje, jednak stąd wyjeżdżają do większych miast. Moim zdaniem Białystok wciąż nie ma też oferty dla osób, które chciałyby zająć się badaniami, ale niekoniecznie myślą o zostaniu na uczelni. Natomiast Adrianna już na I roku studiów postanowiła połączyć pracę ze studiami (i z działalnością społeczną), by zwiększyć swe szanse w znalezieniu pracy po studiach. – Najpierw była to praca w sklepie, ale od III roku pracuję już w zawodzie. I mam nadzieję, że zostanę w tym mieście na dłużej.

Magda Tytuła

 

Tylko w Białymstoku!

Wersal Podlasia – czyli zespół pałacowo-parkowy Branickich, jedna z najlepiej zachowanych rezydencji magnackich w Polsce, pierwszy pałac powstał w końcu XVI w., przebudowa (styl późnobarokowy) pod koniec XVII w.

Centrum im. Ludwika Zamenhoffa – miejsce, w którym można poznać historię Ludwika Zamenhoffa (urodzonego w Białymstoku) i stworzonego przez niego języka esperanto

Zalew i Stawy Dojlidzkie – rekreacyjny teren (kąpielisko i tereny dzikiej przyrody z rezerwatem ptaków) o powierzchni 40 ha

Buza – napój ze sfermentowanej kaszy jaglanej, znany w Białymstoku od I wojny światowej (przywieziony przez Macedończyków)

Bułka chleba – tak rodowity białostoczanin nazywa bochenek chleba

© 2022 Perspektywy.pl   O nas | Polityka Prywatności | Znak jakości | Reklama | Kontakt!!!