REKLAMA


REKLAMA


Łotwa rozpoczęła walkę o otwarcie drzwi uczelni dla zagranicznej kadry dydaktycznej, ale same uczelnie się temu sprzeciwiają. Dlaczego nie chcą konkurować z zagranicznymi profesorami?

Łotewski naukowiec, biolog Indriķis Krams, od 20 lat pracuje na Uniwersytecie w Tartu w Estonii. Jest jednym z najczęściej cytowanych łotewskich naukowców w międzynarodowych czasopismach naukowych. Krams ma również doświadczenie zdobyte na łotewskich uniwersytetach. Jest pracownikiem naukowym na Uniwersytecie w Daugavpils i profesorem nadzwyczajnym na Uniwersytecie Łotewskim (LU). Według Kramsa Łotwa nie wyróżnia się w dziedzinie nauki. Mówi: „Łotwa jest egzotyczna, wszyscy słyszeli o Estonii – także w Bostonie i Kalifornii, i gdzie indziej, ale o Łotwie…”. Jak twierdzi, wielu pedagogów na łotewskich uniwersytetach pracuje w dobrej wierze, ale nie mają międzynarodowego doświadczenia. Naukowcy z innych krajów nie znają ich i nie zapraszają do obrony swoich prac za granicą. A ważne, zdaniem Kramsa, jest to, że profesorowie nie mają pojęcia, po co to międzynarodowe doświadczenie jest potrzebne.

W Estonii, ale także w całej Skandynawii, co drugi profesor jest obcokrajowcem. Łotewskie uniwersytety nie są otwarte na zagranicznych wykładowców. Na Łotwie istnieją dwie bariery w rekrutacji zagranicznej kadry akademickiej. Pierwszą z nich jest prawo, zgodnie z którym obcokrajowiec może być rekrutowany tylko jako wykładowca gościnny. I tylko na chwilę. Druga bariera to finanse. - Jeśli powiem o pensjach łotewskich naukowców, profesorów uniwersyteckich, to kto przyjedzie? Który z laureatów Nagrody Nobla tu przyleci? – pyta retorycznie Krams. Chwali jednak Uniwersytet Łotewski, Uniwersytet Stradiņš w Rydze (RSU) i Uniwersytet Techniczny w Rydze (RTU), które awansują w międzynarodowych rankingach. Ale według niego, to zasługa jednostek.

Na świecie istnieją różne standardy pomiaru doskonałości. Na Łotwie wszystko opiera się na doktoracie. Prawo o szkolnictwie wyższym stanowi, że bez stopnia doktora nie można uzyskać stanowiska profesora ani zajmować stanowiska administracyjnego w szkolnictwie wyższym, na przykład, zostać rektorem. I to jest kolejna bariera, którą zbudowały łotewskie uczelnie. Stają się niedostępne dla specjalistów z niemal wszystkich krajów anglosaskich, gdzie obowiązują inne wymagania.

Na uczelniach zagranicznych znacznie większą rolę odgrywa kolejne kryterium jakości – Indeks Hirscha. Pokazuje, ile publikacji ma naukowiec i jak często są cytowane przez innych badaczy. Na Łotwie Indeks Hirscha musi wynosić co najmniej 3 na stanowisko profesora. Minimalny wymóg w USA to 12 dla profesora i 6 dla profesora nadzwyczajnego. Zostanie profesorem w krajach anglosaskich jest znacznie trudniejsze niż na Łotwie.

Arvils Ašeradens, przewodniczący Komisji Edukacji, Kultury i Nauki Saeimy, także dostrzega problem płacowy. Mówi: „Nauczycielskie godziny pracy są bardzo słabo opłacane na uczelniach, pracują na nich ludzie, którzy… powiedzmy, uczelniom trudno jest przyciągnąć najlepszych. Często nie są najsilniejsi. Tworzą grupę, która stara się wzajemnie chronić. Ponieważ jest ich niewielu, mamy niewielu doktorantów. W tym systemie nie mamy konkursów. Najlepsi często decydują się odejść. W tej chwili, jeśli zaczniemy szybko iść do przodu, jeśli znajdziemy rozwiązanie, w jaki sposób możemy przyciągnąć lepszych specjalistów, na przykład z uniwersytetów innych krajów, często jest to postrzegane jako zagrożenie dla istniejącego systemu”. Płace są niskie tylko dla wykładowców. Na wyższych pozycjach są znacznie wyższe. Rektorzy łotewskich uniwersytetów należą do najlepiej opłacanych stanowisk w sektorze publicznym. Na przykład rektor Stradiņš University Aigars Pētersons otrzymał w ubiegłym roku na uniwersytecie 143 tys. euro – dwa razy więcej niż premier Łotwy. Indriķis Krams nie wierzy, że politycy w tym momencie będą w stanie znacząco zmienić system uniwersytecki.

Opr. MTA

Źródło: https://eng.lsm.lv

 

© 2022 Perspektywy.pl   O nas | Polityka Prywatności | Znak jakości | Reklama | Kontakt!!!