Pomoc Ukrainie to wieloletni maraton wsparcia, a nie krótkookresowy wysiłek.
Po etapie doraźnych działań na początku wojny, kiedy to konieczne było szybkie reagowanie na ekstremalną sytuację (przez Lublin przetoczyła się ogromna, ponadmilionowa rzesza uchodźców), nadszedł czas na aktywność innego typu, która wymaga od polskiego środowiska akademickiego wytrwałości, otwartości i wsłuchiwania się w potrzeby ukraińskich uczelni.
Specjalnie dla Newslettera Akademickiego o działaniach prowadzonych przez UMCS na rzecz Ukrainy opowiada prof. dr hab. Radosław Dobrowolski, rektor uczelni.
Położenie Lublina przy wschodniej granicy Polski miało do 24 lutego korzystne przełożenie na dobrą współpracę UMCS z partnerami ukraińskimi (mieliśmy zawarte umowy z 73 instytucjami akademickimi z całej Ukrainy). I korzystaliśmy z tego skwapliwie, co odzwierciedlało się chociażby w rosnącym zainteresowaniu młodzieży ukraińskiej kształceniem się na naszej uczelni. Kontekst wojenny postawił jednak z tego samego geograficznego powodu ogromne wyzwanie przed społecznością UMCS.
Spontanicznie, całodobowo
Już od pierwszych dni agresji Rosji na Ukrainę zaoferowaliśmy wieloobszarową pomoc, stając na wysokości zadania. Działania inicjowane były zarówno formalnie (powołałem Zespół ds. pomocy Ukrainie i wyznaczyłem Pełnomocnika rektora UMCS ds. pomocy Ukrainie), jak i oddolnie – w krótkim czasie UMCS zorganizował grupę ponad 300 ochotników, którzy byli i są zaangażowani w prace wolontariackie, koordynowane nie tylko przez uczelnię, ale również instytucje publiczne, lokalne szpitale czy organizacje pozarządowe. W akcje wsparcia naszych ukraińskich studentów, studentek i ich rodzin włączył się także samorząd studencki, społeczności różnych jednostek organizacyjnych, sportowcy oraz – indywidualnie – ogromna liczba pracowników UMCS.
Udzielaliśmy wsparcia nie tylko w codziennych, niezbędnych sprawach (pomoc finansowa, psychologiczna, językowa – w tę ostatnią mocno włączyli się studenci ukrainistyki), ale również ogólniejszych (np. bezpłatna pomoc prawna udzielana we współpracy z Okręgową Izbą Radców Prawnych w Lublinie). W tym miejscu warto podkreślić wyjątkowy rodzaj pomocy uchodźcom, jakim było udostępnienie potrzebującym całego domu studenckiego – do dziś w akademiku UMCS mieszka około 400 osób, głównie matek z dziećmi.
Z myślą o naszych studentach i doktorantach uruchomiliśmy specjalny e-mail, obsługiwany całodobowo, który stanowił więc coś w rodzaju help desku dla obywateli Ukrainy. W ten sposób reagowaliśmy na bieżąco na pojawiające się różne potrzeby – szczególnie w pierwszych dniach konfliktu, gdy kontaktowały się z nami osoby przekraczające granicę lub dojeżdżające do Lublina, które wymagały szybkich decyzji i wsparcia. Przygotowaliśmy też stronę www.ukraina.umcs.pl, na której do dziś zamieszczamy (po polsku i ukraińsku) wszelkie aktualności związane z pomocą uchodźcom i uczelniom ukraińskim.
W tym pierwszym okresie nasze działania miały często spontaniczny i nieproceduralny charakter. Innymi słowy: podejmując decyzje, musiałem nierzadko ryzykować, nie oglądając się na uwarunkowania prawne czy administracyjne. Robiłem to, rozumiejąc, że tego wymaga ode mnie sytuacja, że lepiej jest, by cały ciężar finansowy i organizacyjny pomocy spadł na uniwersytet, jeśli dzięki temu nasza pomoc może być pełnowymiarowa, humanitarna i odpowiadać na wszystkie pojawiające się potrzeby. I trzeba zauważyć, że podejście to przyniosło też uczelni duże korzyści wizerunkowe.
Akcent na empatię
Wraz ze zmianą sytuacji w Ukrainie i przedłużającą się wojną zmieniał się charakter akcji pomocowej prowadzonej na UMCS. Przesunęliśmy akcenty. Na przykład pojawiła się kwestia, jak pomóc badaczom i studentom z ukraińskich ośrodków naukowych. I tu też jako społeczność UMCS możemy się pochwalić wyjątkowym działaniem: ufundowaliśmy ze środków własnych 3-miesięczne stypendia naukowe (staże), które pozwalają obywatelom Ukrainy na kontynuowanie ich pracy naukowej, a jednocześnie na niezrywanie kontaktu z ich macierzystymi uczelniami. Chodziło nam o to, by nie wykorzystywać sytuacji i nie drenować potencjału intelektualnego Ukrainy, ale by udzielać wsparcia z uwzględnieniem ciągłości pracy badawczej tamtejszych instytucji akademickich. Do dziś mieliśmy już kilka edycji tych stypendiów - zostało to pozytywnie odebrane przez stronę ukraińską. Uważam, że taka forma pomocy także stronie polskiej przynosi wiele korzyści. UMCS zyskał w tych stypendystach swoich ambasadorów, a w perspektywie mamy szansę na rozwój współpracy z instytucjami, z których ci naukowcy i studenci się wywodzą.
Od początku konfliktu na Ukrainie powtarzałem, że nasza pomoc dla tego kraju to będzie wieloletni maraton i trzeba będzie zmieniać podejście wraz ze zmieniającą się sytuacją. Teraz nadszedł etap zacieśniania kooperacji z instytucjami akademickimi z Ukrainy (trzeba podkreślić, że wciąż, mimo trwającej wojny, zawieramy nowe umowy o współpracy, ostatnio np. z Państwowym Uniwersytetem Pedagogicznym w Donbasie). Wymaga to od nas otwartości, wsłuchiwania się w potrzeby, wyczucia intencji uczelni ukraińskich, tak żebyśmy nie popełniali błędów i by ta współpraca niosła benefity dla obu stron.
W myśl tego podejścia uważam, że odpowiednią propozycją w obecnej sytuacji może być kształcenie w systemie podwójnego dyplomowania. Takie rozwiązanie przyniesie korzyści obu instytucjom – polskiej i ukraińskiej. Naszym ukraińskim partnerom może się spodobać przede wszystkim dlatego, że daje szansę na powrót do kraju studentów ukraińskich, „wyposażonych” w podwójne kwalifikacje, odpowiadające zwiększonym potrzebom związanym z odbudową Ukrainy.
W kontekście obecnych potrzeb inną konkretną inicjatywą, z którą ostatnio wyszedł UMCS, jest wniosek, jaki przedstawiliśmy w ramach konsorcjum uniwersytetów europejskich ATHENA, do którego należymy, aby przyjąć do tego grona dwie uczelnie ukraińskie. Przyjmujemy także licznych stypendystów Programu Stypendialnego Fundacji Lane’a Kirklanda, pochodzących z Ukrainy oraz realizujemy doraźne aktywności dydaktyczne i badawcze z jednostkami naukowymi Ukrainy. Tym samym dowodzimy, że nasz uniwersytet jest nie tylko symbolicznym ambasadorem ukraińskiej nauki.
Ostrożność przede wszystkim
Perspektywa wojny przekształciła naszą filozofię związaną z internacjonalizacją uczelni, z przyjmowaniem studentów czy naukowców z Ukrainy. Jako rektor UMCS zachowuję obecnie dużą ostrożność i z myślą o oczekiwaniach istniejących po stronie ukraińskiej wystrzegam się masowego przyjmowania badaczy czy studentów z Ukrainy. Uważam, że bardziej odpowiednie są dziś takie inicjatywy jak wspomniane 3-miesięczne stypendia naukowe, podwójne dyplomowanie, realizowanie wspólnych projektów czy przyjmowanie uczelni ukraińskich do europejskich sieci uniwersyteckich.
W moim odczuciu – i potwierdzają to obiektywne głosy, jakie słyszę od rektorów uczelni z różnych krajów europejskich – pomoc polskich uczelni na tle tego, co ogólnie robi się w Europie dla Ukrainy, jest dostrzegana i odbierana bardzo pozytywnie. Na mapie europejskiego wsparcia dla Ukrainy Polska pozostaje liderem. Jestem dumny, że UMCS ma w tym swój znaczący udział!
Prof. dr hab. Radosław Dobrowolski
Rektor UMCS
Opr. Magda Tytuła