Polskie uczelnie w ramach wsparcia dla Ukrainy mogą dzielić się nie tylko wiedzą, ale też np. finansowaniem otrzymywanym w ramach programu Erasmus+ czy dostępem do sieci uniwersytetów europejskich.
Specjalnie dla Newslettera Akademickiego o wspieraniu Ukrainy przez świat akademicki mówi dr hab. Paweł Poszytek, dyrektor Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji.
Rekomendujemy polskim szkołom wyższym, by dzieliły się z ukraińskimi uczelniami środkami, które otrzymują w ramach programu Erasmus+ i zapraszały na mobilności erasmusowe studentów ukraińskich. Uczelnie mogą na ten cel przeznaczyć do 25 procent budżetu, jaki mają zakontraktowany z programu Erasmus+.
Biorąc pod uwagę fakt, że z powodu pandemii mobilności studenckich przez jakiś czas było mniej, takie wyjście naprzeciw sytuacji na Ukrainie nie musi wcale oznaczać znaczącego uszczuplenia środków na wyjazdy zagraniczne polskich studentów. Poza tym musimy pamiętać, że przed nami nowa perspektywa, w ramach której budżet pomocy uczelniom w ramach Erasmus+ wzrósł niemal dwukrotnie. Myślę więc, że bez szkody dla własnych studentów część finansowania można będzie wykorzystać w imię wspierania uniwersytetów ukraińskich przez polskie uczelnie.
Ukraina, jak i wiele innych krajów czy regionów spoza Unii Europejskiej, może być włączana do współpracy z instytucjami z Europy nie tylko zresztą na zasadzie przyjmowania w uniwersytetach europejskich tamtejszych studentów, ale też – na innym poziomie – na zasadzie włączania uczelni ukraińskich do projektów prowadzonych przez partnerów z Europy. Tak właśnie różne programy europejskie (np. Horyzont Europa) wychodzą naprzeciw tzw. krajom trzecim.
Ta partnerska współpraca wpisuje się zresztą dodatkowo w trend, który forują obecnie różne światowe organizacje (np. Bank Światowy, Komisja Europejska) badające rozwój edukacji i kierunek, w jakim powinny podążać uniwersytety przyszłości. A tym kierunkiem jest usieciowienie. Z tego punktu widzenia wojna rosyjsko-ukraińska stanowi olbrzymią szansę dla uczelni polskich na nawiązanie relacji partnerskich z jak największą liczbą instytucji naukowo-dydaktycznych z Ukrainy. Dzięki temu nie tylko nastąpi usieciowienie na poziomie edukacyjnym czy badawczym, ale też – w dalszej perspektywie – via polskie uczelnie te sieci naukowe będą wpływać na zakres i jakość współpracy gospodarczej. Dla nas zatem nawiązanie teraz trwałych sieci z instytucjami z Ukrainy otwiera szansę trwałej współpracy.
Ukraińskie i polskie uniwersytety i instytucje naukowe w oczywisty sposób są dla siebie wzajemnie atrakcyjne. Nasza atrakcyjność dla Ukrainy wynika z tego, że już od lat jesteśmy w europejskiej przestrzeni szkolnictwa wyższego, funkcjonujemy tu przez różne programy. Ukraińscy studenci czy naukowcy – oprócz tego, że dzięki otwartości naszych uczelni mogą przez jakiś czas po prostu przetrwać w Polsce czas wojny, a dodatkowo zdobyć tu wykształcenie, poszerzyć swoje kompetencje czy nabyć doświadczenia, a wreszcie nawiązać relacje zawodowe, wiążąc się na jakiś czas z polskimi uczelniami – mają szansę wejść w tę europejską przestrzeń. Z kolei atrakcyjność Ukrainy dla Polski wiąże się z tym, że jest to kraj wielki i ludny, który tym samym otwiera przed naszymi ekspertami ogromne możliwości pracy naukowej czy biznesowej.
Podsumowując: korzyści współpracy widzę dla obu stron. Teraz problem polega na tym, czy będziemy umieli z tych możliwości czerpać. W tym kontekście konferencja w Lublinie wydaje mi się cenną inicjatywą i chętnie przyjęliśmy jako FRSE na nią zaproszenie jako partner wydarzenia – uważam, że to spotkanie pozwoli podtrzymać świadomość korzyści, jakie rodzi dla nas obecna sytuacja, i spowoduje, że po konferencji zrodzą się konkretne pomysły, podjęte zostaną konkretne działania będące ucieleśnieniem potrzeby zacieśniania polsko-ukraińskich relacji.
Opr. MT