Przedstawiamy ambasadorki programu Dziewczyny na Politechniki / Dziewczyny do Ścisłych. Kampania zainicjowana w 2007 roku przez Konferencję Rektorów Polskich Uczelni Technicznych i Fundację Edukacyjną Perspektywy - to pionierski i zarazem największy projekt edukacyjny promujący kierunki techniczne, inżynierskie i ścisłe wśród młodych kobiet w Polsce i w Europie Środkowo-Wschodniej. W kampanii 2023 pierwszy raz biorą udział firmy technologiczne. Włączenie do kampanii przedstawicieli biznesu z branży nowych technologii pozwoli na pokazanie kandydatkom perspektyw zawodowych dla absolwentek kierunków ścisłych i technicznych.
Marlena Kozłowska, studentka I roku na kierunku inżynieria lotnicza i kosmiczna na Politechnice Śląskiej
Jeszcze niedawno byłam najlepszym przykładem osoby, która rezygnuje ze swoich marzeń ze strachu, że sobie nie poradzi. Od dziecka, odkąd pierwszy raz miałam styczność z paralotnią, marzyłam o lotnictwie. Jednak jako dziewczyna uznałam, że kierunek studiów związany z tą branżą okaże się dla mnie za trudny, że w ogóle studia na politechnice nie są dla mnie, że powinnam wybrać raczej jakieś studia uniwersyteckie, dlatego po maturze zdecydowałam się na fizykę medyczną na jednym z uniwersytetów. I mimo że zawsze lubiłam fizykę jako taką praktyczną, przydatną w życiu dziedzinę nauki, to po pierwszym semestrze studiów… zrezygnowałam, bo czułam, że to nie dla mnie. I dopiero po trzech latach od zdanej matury zdecydowałam się iść za marzeniami. Oczywiście przy ogromnym wsparciu mojej rodziny (w szczególności mamy) i chłopaka. Dziś – choć rzeczywiście mój kierunek należy do dość trudnych – czuję ogromną satysfakcję z tego, że realizuję swoje pragnienia i jestem na właściwej drodze. Myślę nawet o tym, by w kolejnym roku akademickim zacząć studia na drugim kierunku – na transporcie ze specjalnością mechanika lotnicza, ponieważ w przyszłości chciałabym pracować na lotnisku właśnie jako mechanik.
Na moim kierunku około jedna trzecia wszystkich studentów to dziewczyny. Wydaje mi się, że coraz więcej z nas postanawia przekroczyć tę mentalną barierę i coraz więcej mówi sobie: „OK, spróbuję, zobaczę, co z tego wyjdzie”. To jest super, bo choć rzeczywiście są zawody – takie jak choćby mechanik lotniczy – w których potrzebna jest np. typowo męska siła fizyczna, to przecież jako kobiety zawsze możemy kogoś poprosić o pomoc, nie tracąc przy tym nic z wiedzy, którą się możemy wykazać i która przecież ostatecznie jest najważniejsza.
Włączyłam się w akcję DNP, ponieważ chciałabym opowiedzieć innym dziewczynom o sobie, by pokazać im, że nie mają się czego bać – a już na pewno nie muszą się obawiać tego, że zostaną wyśmiane, jeśli wybiorą jakiś „typowo” męski kierunek studiów. Ponadto ta akcja mnie samej pomoże bardziej otworzyć się na świat i na innych ludzi, a przyszłam na studia nie tylko po to, by się czegoś nauczyć, ale przede wszystkim żeby się rozwijać. Stąd moja działalność jako wiceprzewodnicząca w kole naukowym, stąd decyzja, by zostać starostą roku, stąd też włączanie się w inicjatywy, które są pożyteczne i dzięki którym mogę zdobyć nowe doświadczenia.
Martyna Osada, studentka I roku studiów II stopnia na kierunku physics (studia w języku angielskim) na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego
Pochodzę z bardzo niestereotypowej rodziny, w której to kobiety są „ścisłowcami” (np. mama z wykształcenia jest matematyczką), a mój tata to ten humanistyczny duch. Ale już od najmłodszych lat, kiedy czytałam zbiory biografii znanych naukowców (jedna z moich ulubionych lektur i coś, co mnie ukształtowało), zawsze uderzało mnie, że wśród tylu setek wspaniałych matematyków, fizyków czy chemików trafiają się tylko pojedyncze kobiety. I myślę, że moja droga do tego, czym się dzisiaj zajmuję, czyli do fizyki teoretycznej, mogłaby być znacznie krótsza, gdyby akcje takie jak DNP / DDŚ zainicjowano wcześniej. Po prostu: sama przez długi czas nie zdawałam sobie sprawy z tego, że fizyka teoretyczna to dziedzina nauki, w której dobrze odnajdą się też kobiety.
Dlatego nie tylko postanowiłam włączyć się w akcję DNP / DDŚ, ale też na co dzień staram się np. używać w jak największym zakresie feminatywów. Uważam bowiem, że słowa typu „matematyczka”, „fizyczka”, „naukowczyni” itp. stwarzają miejsce w języku, a dalej – co ważniejsze – w społecznej świadomości: uzmysławiają wszystkim, że dany zawód jest dostępny zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn.
Studia na fizyce nie były moim pierwszym wyborem – najpierw studiowałam chemię, by po kilku miesiącach studiów zorientować się, że to, co mnie naprawdę interesuje, czyli atomy i molekuły, w pełniejszy sposób można zgłębiać na fizyce. A skąd fascynacja atomami i molekułami? Z ciekawości: zawsze zastanawiało mnie, jak to się dzieje, że cząsteczki oddziałują na siebie do tego stopnia, by przekształcać się w coś zupełnie nowego.
Fizyka to niesamowicie twórczy kierunek studiów – pozwala wykorzystywać różnorodne umiejętności i rozwijać się w niemal dowolnych kierunkach zawodowych. Po fizyce można być naukowcem, można pracować w laboratoriach i zajmować się fizyką doświadczalną, można ukierunkować się na data science czy programowanie, na astrofizykę czy medyczne zastosowania fizyki itp. I choć, przyznam, mnie samej w czasie edukacji szkolnej fizyka wydawała się nieżyciowa, niepotrzebna i oderwana od rzeczywistości, dopiero dzięki studiom zrozumiałam, że fizyka stawia wyzwania nieszablonowemu myśleniu, kreatywności, umiejętności logicznego kojarzenia i takiego analizowania danych, by tworzyć modele.
Sylwia Krzyżewska, network engineer, Huawei Polska
Studiowałam elektronikę i telekomunikację na Wojskowej Akademii Technicznej – kiedy w liceum (byłam w klasie mat.-inf.) przypadkowo usłyszałam o tym kierunku, stwierdziłam, że warto się nim zainteresować. Już w czasie studiów, a dalej teraz, po kilku latach pracy w zawodzie, utwierdziłam się w tym, że bardzo dobrze wybrałam swoją ścieżkę kształcenia, a potem kariery zawodowej. Przecież dziś telekomunikacja to jedna z najszybciej rozwijających się dziedzin, a dzięki temu, że pracuję w firmie, która jest dostawcą technologii ICT, mam dostęp do najnowszych rozwiązań. Nie będzie przesadą, gdy powiem, że rewolucja dzieje się na moich oczach. Dla mnie to ogromnie fascynujące doświadczenie!
Jednocześnie telekomunikacja – zarówno jeśli chodzi o studia, jak i potem pracę w tym sektorze – to wciąż bardzo męska dziedzina. Na przykład gdy ja studiowałam, na I roku na moim kierunku na około 300 osób było 7 dziewczyn. I niestety widzę, że dziewczyny nadal boją się próbować swoich sił na kierunkach technicznych– ich obawy dotyczą przede wszystkim tego, że kiedy wejdą w ten męski świat, to sobie tam nie poradzą, nie wpasują się w niego, nie dogadają się z innymi. A w dodatku, że nie tylko studia spędzą w męskim środowisku, ale potem w pracy też będą przebywać głównie z mężczyznami. To zniechęca dziewczyny, a w konsekwencji tej branży stale daleko jest do różnorodności.
Tymczasem z moich doświadczeń wynika, że dziewczyny na kierunkach inżynierskich czy ścisłych bardzo dobrze sobie radzą i mogą się doskonale poczuć. Bo przecież nie ma żadnych merytorycznych przesłanek do tego, by miało być inaczej: dziewczyny są bardzo dobre z matematyki czy fizyki, niejednokrotnie lepsze niż chłopcy, jeśli patrzeć na wyniki, jakie osiągają w czasie nauki w szkole. Na studiach jest podobnie!
Dlatego właśnie uważam, że akcje takie jak DNP / DDŚ są bardzo pożytecznymi inicjatywami, bo po pierwsze pokazują dziewczynom, jakie możliwości stoją przed nimi, a po drugie upewniają dziewczyny, że mają wszelkie predyspozycje, by osiągnąć sukces w świecie nowoczesnych technologii. A przecież dziś oczywiste jest, że zaistnienie kobiecych cech w świecie techniki będzie korzystne dla nas wszystkich.