Przedstawiamy ambasadorki programu Dziewczyny na Politechniki / Dziewczyny do Ścisłych. Kampania zainicjowana w 2007 roku przez Konferencję Rektorów Polskich Uczelni Technicznych i Fundację Edukacyjną Perspektywy - to pionierski i zarazem największy projekt edukacyjny promujący kierunki techniczne, inżynierskie i ścisłe wśród młodych kobiet w Polsce i w Europie Środkowo-Wschodniej. W kampanii 2023 pierwszy raz biorą udział firmy technologiczne. Włączenie do kampanii przedstawicieli biznesu z branży nowych technologii pozwoli na pokazanie kandydatkom perspektyw zawodowych dla absolwentek kierunków ścisłych i technicznych.
Aleksandra Stępniewska, studentka IV roku studiów inżynierskich na kierunku informatyka na Wydziale Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Wrocławskiego
Najważniejszym dla mnie kobiecym wzorcem jest siostra mojej babci, która ukończyła architekturę i budownictwo na Politechnice Wrocławskiej w latach sześćdziesiątych. Była wtedy jedyną kobietą na całym wydziale. To bardzo charyzmatyczna i inteligentna osoba, która zawsze stanowiła dla mnie żywy dowód tego, że dziewczyny mogą się rozwijać i radzić sobie nawet w typowo męskim środowisku. Sama mimo że pochodzę z rodziny prawników, to interesowałam się raczej przedmiotami ścisłymi, a w liceum brałam udział w warsztatach „Szkoła myślenia” organizowanych przez UWr i tam zaciekawiła mnie typowo algorytmiczna informatyka. Na moim roku proporcje dziewczyn i chłopaków są już zdecydowanie inne niż w czasach siostry mojej babci, ale wciąż widać znaczącą przewagę chłopców (na 120 osób tylko 20 to dziewczyny). Dlatego uważam, że takie akcje jak DNP / DDŚ są bardzo potrzebne, ale według mnie powinno się nimi objąć znacznie młodsze dziewczynki, bo cały proces formowania naszych zainteresowań zaczyna się w szkole podstawowej.
Informatyka potrzebuje kobiet, bo każda branża potrzebuje różnorodności. Taki – różnorodny – jest nasz świat i to powinno znajdować odzwierciedlenie w każdej dziedzinie. Różnorodność otwiera szersze pole widzenia, bo bierze się wtedy pod uwagę różne perspektywy i dzięki temu powstają ciekawsze rozwiązania problemów. Dlatego włączyłam się w akcję DNP / DDŚ, by popularyzować takie podejście. Popularyzacja nie oznacza dla mnie przymuszania kogokolwiek do wyboru, którego nie chce, ale uświadamianie, że można spojrzeć szerzej i wybrać coś nieoczywistego, bo i tam sobie poradzimy. Najważniejsze jest mówić, że nasze zainteresowania są wartościowe i nie warto się kierować w życiu stereotypami, tym, że coś jest „tylko dla mężczyzn” albo „tylko dla kobiet” – trzeba robić to, co nas pociąga.
Sama polecam mój kierunek studiów, który jest o tyle ciekawy, że można tu wybrać spośród dwóch toków kształcenia, czyli zakończyć studia I stopnia albo z dyplomem licencjata, albo inżyniera. Te drugie według mnie otwierają znacznie szersze perspektywy – tak jeśli chodzi o wybór studiów II stopnia (z tytułem inżyniera można wybierać studia techniczne), jak i ścieżki zawodowej. Sam kierunek prowadzony jest w stylu amerykańskim – niewiele mamy przedmiotów obowiązkowych i cały program studiów układamy sobie w zasadzie sami. Ta dowolność sprawia, że łatwo jest (zazwyczaj już od II roku) łączyć studia z pracą w zawodzie, firmy same się do nas zgłaszają, a zarobki, jakie oferują, są często zbliżone do tych, jakie dostają nasi rodzice.
Magdalena Sroga, studentka III roku na kierunku budownictwo na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie
Od małego jeździłam na prace budowlane, tam poznałam branżę i zawód, który mnie zainteresował. Na szczęście mój tata, jako inżynier oraz kierownik budowy, dał mi szansę poznać prawdziwe budownictwo. Już w liceum stwierdziłam, że chcę spróbować swoich sił w branży budowlanej i złożyłam papiery na AGH, mimo że to właśnie tata najmocniej odradzał mi tę decyzję, mówiąc, że jako kobieta, w dodatku o drobnej budowie ciała, nie znajdę posłuchu wśród pracowników. Uparłam się, postawiłam na swoim i dziś – zarówno po doświadczeniu praktyk studenckich, jak i na podstawie obserwacji (patrzyłam, jak radzą sobie kobiety będące kierownikami budów) – wiem, że zrobiłam dobrze. Paradoksalnie kobieta jako kierownik budowy często ma lepszy odbiór wśród pracowników niż mężczyzna – np. na praktykach to właśnie mnie wysyłał kierownik budowy do delegowania zleceń robotnikom. Nie miałam żadnych problemów z ich omówieniem ani później z nadzorem realizacji. Wynika to po części z faktu, że mężczyźni jako kierownicy budowy często zaczynają się kumplować z pracownikami i wtedy wydawane przez nich decyzje są inaczej, mniej wiążąco postrzegane.
Na studiach na moim kierunku proporcje mężczyzn i kobiet są w zasadzie równe. Sądzę, że dzieje się tak dlatego, że dziewczyny często decydują się na budownictwo z myślą o pracy w biurach projektowych. Dla mnie na razie praca w biurze nie jest atrakcyjna – tam jest za spokojnie, za cicho i za dużo siedzenia przed komputerem jak na mój charakter. Wolę pracę na budowie – choć jest tam większa odpowiedzialność i większy stres, to zarazem jest ciekawiej i jest więcej wyzwań.
Na studiach chłopcy w niektórych aspektach okazują się nieraz od nas lepsi (chwilowo) dzięki temu, że często mają już jakieś doświadczenia praktyczne, jako pracownicy fizyczni na budowach albo jako absolwenci techników. Ale ta wiedza i umiejętności nie są niczym, czego nie dałoby się szybko nadrobić. Dlatego włączam się w inicjatywę DNP / DDŚ, by pokazać, że dziewczyny na studiach technicznych mogą się czuć bardzo dobrze i na pewno sobie poradzą nawet w najbardziej tzw. męskich dziedzinach.
Magdalena Roman, leader zespołu Engineering to Order, Signify
Włączyłam się w akcję DNP / DDŚ, ponieważ chciałabym odczarować obrazek inżynieryjnego świata, jaka wciąż niektórzy ludzie mają przed oczami. Chciałabym, by więcej dziewczyn zobaczyło, że wbrew stereotypom ten świat wcale nie jest dla nich jakimś za trudnym wyzwaniem. Że w technologiach nie pracują sami mężczyźni, w dodatku tacy, z którymi się nie da dogadać. Taki obraz jest nieprawdziwy! Dlatego nie ma się czego bać – mogę zapewnić, że kobiety sobie doskonale radzą w środowisku inżynieryjnym, a firmy tworzą programy równościowe, by coraz więcej kobiet trafiało do świata technologii i by takie stereotypy o „wyłącznie męskim” świecie techniki ostatecznie zniknęły. Najlepszy przykład to Signify, w której jeszcze dwa lata temu procent kobiet w senior leadershipie był stosunkowo niewielki, a teraz wdraża plan, by do 2025 kobiet w kadrze menedżerskiej było co najmniej 34 procent.
Uważam, że kobieta inżynier to świetne zestawienie. I choć nie da się zaprzeczyć temu, że kierunki inżynierskie, jeśli chodzi o studia, są trudne, to przecież ten aspekt trudności jest taki sam dla nas, jako dla kobiet, jak i dla naszych kolegów, mężczyzn. Nie rozumiem podejścia, zgodnie z którym świat technologii miałby być trudniejszy, mniej dostępny dla kobiet niż dla mężczyzn – nie ma na to argumentów! Startujemy z takimi samymi umiejętnościami, więc tylko od nas zależy, jak podejdziemy do tego inżynieryjnego świata – czy się go wystraszymy, czy on nas zafascynuje. A myślę, że wejście na ścieżkę inżynierską to doskonały pomysł na karierę zawodową. Raz dlatego, że tytuł inżyniera nie jest przyklejony do konkretnego zawodu, jest zatem mnóstwo profesji inżynierskich, spośród których można wybierać. A dwa, bo studia techniczne uczą posługiwania się zasobami, które się przydają nie tylko w życiu zawodowym, ale też na co dzień – do rozwiązywania różnych problemów. Umiejętności, o których tutaj myślę, to analityczne myślenie oparte na danych i na dotarciu do przyczyn źródłowych problemu, wyciąganie właściwych wniosków, znalezienie środków zaradczych, a wreszcie odpowiednie zaimplementowanie rozwiązania.
Sama zawsze chciałam być inżynierem, ponieważ pociągały mnie obszary, w których szybko mogłabym zobaczyć namacalne efekty swojej pracy i w których byłabym blisko tworzenia nowych rozwiązań. Dlatego wybrałam najpierw klasę mat.-fiz., a potem studia techniczne (inżynieria materiałowa oraz mechanika i budowa maszyn). I muszę powiedzieć, że poszłam na politechnikę właśnie dlatego, że studia techniczne wydawały mi się trudniejsze niż opcja humanistyczna, zatem bardziej prestiżowe i bardziej „opłacalne”. Po kilku latach pracy w Signify odkryłam w sobie dodatkowo talent do pracy z ludźmi, do łączenia ich w zespoły, które wspólnie osiągają świetne efekty. Stąd teraz skupiam się w pracy zawodowej na budowaniu potencjału członków mojego zespołu, by razem ze mną mogli tworzyć superrozwiązania. W tym też oczywiście przydaje się wspomniane wyżej inżynierskie myślenie.
www.dziewczynynapolitechniki.pl