REKLAMA


REKLAMA


Uniwersytet Harvarda stoi w obliczu kryzysu wizerunkowego w wyniku przełomowej sprawy sądowej, która ujawniła, w jaki sposób uczelnia zapewnia przewagę krewnym absolwentów podczas rekrutacji na uczelnię. Uznano, że tym samym utrwala nierówności społeczne w USA.

Na początku tego roku decyzją Sądu Najwyższego zlikwidowano „akcję afirmatywną”, uznając tym samym, że nielegalne jest przyznawanie pierwszeństwa przy przyjmowaniu na studia niedostatecznie reprezentowanym mniejszościom. Władze Harvardu uznały, że zmiana utrudni rekrutację zróżnicowanej społeczności studentów. Ale postępowanie sądowe ujawniło również to, o co wielu od dawna podejrzewało - że szkoła preferuje dzieci absolwentów.

Sprawa sądowa obnażyła, w jaki sposób instytucje wykorzystują dotychczasowy status, aby niektórzy kandydaci mogli ominąć kolejkę. To skłoniło wielu, od ustawodawców stanowych po samych studentów Harvardu, do wezwania do zaprzestania tej polityki. Z dokumentów złożonych w Sądzie Najwyższym wynika, że Harvard przyznaje punkty kandydatom „ALDC”, z tzw. „dziedzictwem”, sportowcom, krewnym darczyńców oraz dzieciom wykładowców lub pracowników. Chociaż tylko 5% wniosków pochodzi od studentów ALDC, stanowią one około jednej trzeciej przyjętych. Około 70 proc. kandydatów było rasy białej.

Harvard jest obecnie także przedmiotem dochodzenia prowadzonego przez Departament Edukacji Stanów Zjednoczonych w sprawie praw obywatelskich po tym, jak w pozwie zarzucono, że szkoła w przeważającej mierze preferowała białych, zamożnych studentów, traktując priorytetowo kandydatów z dziedzictwem i darczyńców.

Opr. MTA

Źródło: bbc.com

© 2022 Perspektywy.pl   O nas | Polityka Prywatności | Znak jakości | Reklama | Kontakt!!!