Jeżeli jakaś informacja o nas trafia do Internetu to tracimy nad nią kontrolę i nigdy nie możemy być pewni, kto się nią zainteresuje – mówi PAP dr Marek Klonowski, z Instytutu Matematyki i Informatyki Politechniki Wrocławskiej.
Według niego największe zagrożenie niesie możliwość łączenia informacji z różnych źródeł i pozyskania z nich danych, które mogą pozwolić na określenie tożsamości użytkowników. Chodzi np. o informacje z portali społecznościowych, z historii odwiedzanych stron internetowych odczytanych z plików cookies, danych przekazywanych przez telefon komórkowy, a także – jeśli ktoś posiada takie możliwości – z historii płacenia kartą bankomatową.
Coraz więcej rzeczy związanych z korzystaniem z Internetu wykonujemy korzystając z tzw. chmury obliczeniowej, w której można przechowywać dane, a także korzystać z różnych zaawansowanych programów komputerowych. Zaletą chmury oprócz odciążenia pracy osobistego komputera jest możliwość posiadania dostępu do naszych danych, praktycznie z każdego miejsca na ziemi pod warunkiem, że mamy połączenie z Internetem. Jak zaznaczył ekspert, mimo że dane w chmurze obliczeniowej są zabezpieczone to nigdy nie możemy być pewni, co z tymi danymi się dzieje i kto ma do nich dostęp oprócz nas
Coraz częściej płacimy rachunki przez Internet, korzystamy z poczty internetowej, komunikujemy się ze znajomymi przez portale społecznościowe a także korzystamy z innych udogodnień, które stwarza nam globalna Sieć. Ma to jednak swoje konsekwencje – podkreśla Klonowski. – Coraz więcej rzeczy jest elektronicznych a jeśli coś jest elektroniczne to w obecnym czasie najczęściej zostawia informacje o nas. I nie chodzi tu tylko o Internet, ale np. o płatności kartami bankowymi. W tym ostatnim przypadku nawet, jeśli pozostajemy anonimowi dla sprzedawcy to bank wie dokładnie, kiedy i gdzie dokonaliśmy transakcji – zaznacza.
Inne zagrożenia związane z anonimowością, na które zwraca uwagę Klonowski to brak kontroli nad informacjami, które mogą pojawić się w Internecie bez naszej wiedzy. – Ktoś zupełnie bez złych intencji może w Sieci umieścić np. nasze zdjęcie, a my o tym nic nie będziemy wiedzieć. W większości wypadków pewnie nie jest to groźne, ale jeśli ktoś będzie chciał zebrać o nas informacji to takie zdjęcie może mu się przydać – ostrzega.
Kolejnym źródłem informacji o użytkownikach mogą być dane pochodzące z telefonów komórkowych. Mogą one o nas wiele powiedzieć. Aby umożliwić jego użytkownikowi wykonywanie połączeń i ich odbierania każdy telefon komórkowy musi być w "zasięgu Sieci". Oznacza to, że cały czas musi łączyć się z mijanymi masztami telefonii komórkowej. Przeanalizowanie danych pokazujących, z jakimi masztami łączył się telefon mogą pozwolić na ustalenie wielu naszych codziennych zachowań.
Jak zaznaczył Klonowski jednym ze sposobów wyciągnięcie informacji o nas mogą być informacje dotyczące technik pisania na klawiaturze komputera. Można bowiem z dużym prawdopodobieństwem określić różnice anatomiczne w budowie palców u rąk u ludzi a to z kolei ma wpływ na tempo pisania. – Na podstawie badań statystycznych można określić pewne charakterystyczne cechy dotyczące danej osoby np., że ze względu na budowę anatomiczną palców, pewne litery wpisywane są szybciej inne wolniej. Z tych różnic nie zdajemy sobie sprawy, ale przy dużej ilości tekstu, który dana osoba wpisuje, jeśli dysponuje się takimi analizami można z dużym prawdopodobieństwem zidentyfikować daną osobę – podkreślił Klonowski.
Choć coraz trudniej utrzymać anonimowość w Sieci, eksperci zaznaczają, że przynajmniej częściowo można ograniczyć pozostawiane przez użytkowników ślady. Radzą skorzystać z darmowych programów, tzw. rozszerzeń do popularnych przeglądarek internetowych. Takie programy albo pozwalają ograniczyć proces śledzenia zachowań użytkownika w Sieci albo informują, jakie informacje o nas trafiły do Internetu.
Użytkownicy przeglądarek Firefox i Chrome mogą pobrać z rozszerzenie o nazwie Collusion. Dobrym rozwiązaniem jest także skorzystać z rozszerzenia do najpopularniejszych przeglądarek internetowych o nazwie DoNotTrackMe.
Źródło: PAP - Nauka w Polsce