Maturzysto, otrzymałeś już wyniki swoich majowych zmagań. Teraz pozostaje Ci tylko czekać na odpowiedź, czy ciężko uzbierane punkty z egzaminów wystarczą by dostać się na wymarzone studia.
No właśnie. Wymarzone studia. Co to właściwie dla Ciebie znaczy? Czy jesteś gotowy na to, co Cię czeka po wakacjach? Pewnie od dawna chcesz być lekarzem, psychologiem, informatykiem, architektem… Założę się, że w swojej głowie widzisz już siebie jako odnoszącego sukcesy zawodowca. A teraz trochę otrzeźwienia. Uważaj i przyhamuj trochę. Jak to mówią amerykanie – first things first.
Czy czytałeś może książki o Harrym Potterze? Jeżeli tak, bo zapewne pamiętasz zwierciadło Ain Eingarp, które pokazywało każdemu, kto w nie spojrzy najskrytsze pragnienia jego serca. To nie tylko element przedstawionego świata z dziecięcej książki, ale i głębsza metafora. Każdy z nas ma w głowie takie zwierciadło. Ile razy wyobrażamy sobie nasze sukcesy, na różnych polach? We własnej wyobraźni jesteśmy niepokonani i przebojowi. Nikt nam tego nie zabroni – w końcu to nasza osobista głowa.
Sęk w tym, jak tłumaczy nam autorka książki ustami jednego z bohaterów, że siedzenie godzinami przed tym „lustrem” nie dostarcza ani wiedzy, ani prawdy, a często jest zwyczajnym marnowaniem życia. I to warto sobie wziąć do serca. Bo to samo możemy odczuwać myśląc o swojej przyszłości zawodowej. Samo „będę świetnym lekarzem” jeszcze nie wystarczy, by osiągnąć sukces. Możesz sobie wyobrażać siebie w prywatnym gabinecie, rozwiązującego najtrudniejsze przypadki i zdobywającego najbardziej prestiżowe nagrody. Ale samymi marzeniami nic jeszcze nie osiągniesz. Między Tobą a upragnioną karierą jest jeszcze długa droga – kilkuletnie studia.
No właśnie – te studia. To na nich musisz się teraz skupić. Niech Ci się nie wydaje, że dostanie się na wybrany kierunek gwarantuje jego ukończenie. To błąd, który popełnia wielu świeżych studentów. Często absolwenci szkół średnich mają przeświadczenie, że skoro ich świadectwa pełne były piątek, a maturę napisali z przysłowiowym palcem w metaforycznym nosie, to z pewnością równie pomyślnie będzie im szło na uczelni. I tu często spotyka ich zawód. Pierwsi w klasie nagle obrywają gradem dwój z kolokwiów, wykładowca na zajęciach równie dobrze mógłby mówić po koreańsku, a nierzadko koledzy nie garną się, żeby pomóc, czy chociażby użyczyć notatki (sic! Tak też się zdarza).
W tym momencie przychodzi załamanie. Towarzyszy mu rezygnacja, zaakceptowanie złych ocen z myślą „jakoś to będzie” i „byle się prześlizgnąć”. Jeżeli wejdziesz na ten etap – jesteś zgubiony! Prędzej czy później wypadniesz z tego pociągu i żadnemu z maszynistów nie będzie nawet przykro.
Nie chodzi o to, żebyś się przestraszył, czy zniechęcił, ale musisz zapamiętać jedno – walczysz o wykształcenie wyższe! Nikt Ci go nie poda na talerzu. Obowiązek szkolny zakończył się dla Ciebie z chwilą ukończenia 18 lat. Od tego czasu nikomu nie zależy, żebyś się uczył.
Co więc należy zrobić? Wziąć się w garść. Od teraz wszystko zależy tylko od Ciebie. Studia to nie okres, który musisz przeczekać, by w magiczny sposób przyniosły Ci wymarzoną karierę. Studia to ciężka, nierzadko żmudna praca nad kształtowaniem swojej wiedzy i umiejętności. Żeby coś osiągnąć, musisz także podjąć wysiłek samodzielnie, szukając praktyk w zawodzie, czy angażując się w projekty własne lub kół naukowych. Tutaj nie wystarczy odrabiać zadaną pracę domową, by być najlepszym. Musisz włożyć wiele własnej pracy i pokazać, że Ci zależy na tym, czego się uczysz.
Na razie odnoszący gigantyczne sukcesy prawnik czy psycholog z powołaniem to jedynie mglista mara. Skup się na zadaniach, które staną przed Tobą po wakacjach. Marz, ale bądź gotowy na ciężką pracę. Jeżeli poświęcisz temu całą swoją uwagę – Twoja wizja ziści się szybciej niż myślisz.