Znany ekspert w dziedzinie szkolnictwa wyższego, a szczególnie jego strony finansowej – Alex Usher, przyjrzał się finansom ośmiu największych uczelni w Chinach. Jego obserwacje przeczą uznanym wyobrażeniom.
Po pierwsze między uczelniami są w dziedzinie finansów zaskakująco duże różnice. Wprawdzie przychody łącznie tych uczelni na przestrzeni ostatnich czterech lat (2020-24) wzrosły o 33%, to są wśród nich takie, które zwiększyły swoje przychody o 55%. Znalazła się też uczelnia, której przychody w tym okresie spadły o 4%. Według danych, na których oparł się Usher, przychody pochodzące od państwa we wspomnianym okresie dla kilku uczelni wzrosły, a dla kilku zmniejszyły się.
Najciekawsze jest jednak coś innego; otóż przychody pochodzące od państwa to zaledwie 25% całych przychodów tych uczelni. Największą dominującą w przychodach największych chińskich uczelni pozycję stanowią przychody zakwalifikowane jako dochody z „biznesu”. Oczywiście w odniesieniu do Chin, trudno mówić o pełnej transparentności, ale tak czy inaczej, uczelnie te żyją nie tylko z funduszy państwowych, ale z tego co zarobią i czesnego, czyli z umiejętności zarabiania. Nie powinno to nas dziwić. Wprawdzie przyjęło się, że Chiny to kraj komunistyczny, bo w rzeczywistości krajem twardo rządzi Partia Komunistyczna, to gospodarka działa według zasad kapitalistycznych. I zasada ta, jak się zdaje, w sporym stopniu dotyczy uczelni, nawet tych największych.
Opr. KB