REKLAMA


REKLAMA


REKLAMA


REKLAMA


Naradę konsultacyjną „Study in Poland”, która w ubiegłym tygodniu odbyła się w murach SGH w Warszawie, zdominował temat Białej Księgi MSZ i związanych z nią obaw co do przyszłości umiędzynarodowienia polskich uczelni. Przedstawiciele środowiska: rektorzy, prorektorzy oraz dyrektorzy i pracownicy biur współpracy z zagranicą, reprezentujący uczelnie z całej Polski, w swoich wystąpieniach nie pozostawili suchej nitki na propozycjach MSZ.

Państwu zależy na tym, żeby mieć studentów międzynarodowych, każdemu państwu – powiedział prof. Jerzy Lis, rektor AGH, który na naradzie reprezentował KRASP jako przewodniczący jej Komisji ds. Współpracy Międzynarodowej. Dalej dodał: Obecność studentów zagranicznych, mobilność studentów, przepływ w obie strony studentów, pracowników, udział w projektach międzynarodowych, udział w systemach międzynarodowych, to jest nasze miejsce. Będziemy robić wszystko, żeby nasze miejsce było właściwe.” Mówiąc o umiędzynarodowieniu podkreślił: to jest narzędzie, które realizuje i naszą politykę środowiskową, i politykę państwa.

Jak wykreowano „studencką aferę wizową?”

Zaczęło się od zwrócenia uwagi na to, że wykreowany przez MSZ obraz groźnej „studenckiej afery wizowej” nie znajduje oparcia w faktach. Zwrócił na to uwagę prof. Andrzej Szeptycki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. - W Polsce – powiedział – mamy od jednego do dwóch milionów cudzoziemców, w tej grupie zagraniczni studenci to trochę ponad 100 tys., ale jeżeli uwzględnimy studentów z Ukrainy (stanowią połowę tej grupy), którzy nie potrzebują wizy oraz Białorusinów (druga najliczniejsza grupa), którzy korzystają z polskich stypendiów, to pozostaje raptem grupa ok. 40 tys. osób korzystających z wiz studenckich. Wystarczy spojrzeć na proporcje, chodzi raptem o 5%, może nieco więcej, wszystkich wiz wydawanych przez polskie konsulaty. Wygląda na to, że resort dyplomacji, który znalazł się pod ostrzałem, nie troszcząc się zbytnio o rzetelność faktów wykreował „studencką aferę wizowa”.

Mleko się rozlało

Tyle tylko, że narrację o tzw. „studenckiej aferze wizowej” chętnie podjęły media i – jak to określił prof. Lis: mleko się rozlało, zwłaszcza w mediach, które tylko na to czekają, że jest afera studencka, że jest afera uczelniana. Nie jest to problem, który dotyczy tylko AGH. Zarówno ogłoszenie Białej Księgi, ale także kilka publikacji, które najwyraźniej zainspirowały się „Białą Księgą” i „kupiły” jej narrację, doprowadziło do powstania atmosfery podejrzliwości w stosunku do całego systemu rekrutacji studentów zagranicznych. Niektóre uczelnie zaczynają to odczuwać poprzez zmniejszoną liczbę wniosków od zagranicznych studentów.

Dobre rady

Z kręgów MSZ docierają dobre rady, żeby w obliczu trudności (wizowych) zamiast szukać studentów na Wschodzie, uczelnie zajęły się rekrutacją dobrych studentów z Zachodu, najlepiej z krajów Unii Europejskiej, bo wówczas unikniemy jakże kłopotliwej procedury wizowej. Pomysł jest równie znakomity co nierealny. Skoro nasze elity, również rządowe, chętnie wysyłają swoje dzieci na studia w zachodnich uniwersytetach, to niech dadzą przykład i namówią swoich zaprzyjaźnionych kolegów ministrów w Londynie czy Paryżu, by swoje dzieci wysłali na studia do Warszawy czy Krakowa.

Dane, fakty, dolary, złotówki, rankingi…

Polskę, już teraz w niełatwej sytuacji demograficznej, czeka wykonanie solidnej pracy nad strategią imigracyjną, której ważną częścią musi być, powiązana ze sobą, strategia rynku pracy i rynku edukacyjnego. W tym wymiarze studenci zagraniczni odgrywają i będą odgrywać istotną role. Dlatego do problemu trzeba podejść z należną powagą, zaczynając nie od tego, że mamy za mało konsulów i że są za bardzo obciążeni, lecz od zebrania istotnych i wiarygodnych danych. Zacznijmy od tego, że Anglicy, Australijczycy czy Amerykanie mają wyliczone korzyści, jakie ich gospodarkom w jednym roku 2022 przynieśli studenci zagraniczni (w miliardach dolarów US odpowiednio: 47 mld, 24 mld i 40 mld). A kto wyliczył, ile 100+ tysięcy zagranicznych studentów wniosło do polskiej gospodarki, ale też konkretnie do gospodarki takich miast akademickich jak Kraków, Wrocław, Łódź czy Gdańsk?

Czesne, to tylko część wydatków, a przecież zagraniczny student musi gdzieś mieszkać, codziennie jeść, a czasem nawet wybrać się do kina czy na piwo. A czy w zapatrzeniu w sprawy wizowe, ktoś zastanowił się nad tym jak umiędzynarodowienie wpływa na pozycję uczelni w rankingach?

Kontakty międzykulturowe otwierają oczy na świat

Minister Szeptycki przedstawiając, na zakończenie swojego wystąpienia, stanowisko MNiSW powiedział:  umiędzynarodowienie szeroko rozumiane jest współcześnie niezbędnym elementem rozwoju szkolnictwa wyższego i nauki; nauka jest jedna, nauka ma charakter uniwersalny i dlatego nie ma co dzielić naukowców czy studentów granicami…wymieniamy się tą wiedzą, sprowadzamy sobie cudzoziemców, którzy mają lepszą wiedzę w jakimś obszarze i po prostu przynosi korzyści, a codzienne kontakty międzykulturowe bardzo otwierają oczy na świat.

Komentując „Białą Księgę” w czerwcu, wkrótce po jej ogłoszeniu, wyraziliśmy obawę, żeby przy okazji „uszczelniania” systemu wizowego, nie wylano dziecka z kąpielą.  Teraz widzimy, że zdanie to podziela polska społeczność akademicka.

 

Kazimierz Bilanow

© 2022 Perspektywy.pl   O nas | Polityka Prywatności | Znak jakości | Reklama | Kontakt!!!