Na jednej szalce wagi masz swoje zainteresowania, talenty, predyspozycje, na drugiej zaś twarde dane o rynku pracy, nagłówki krzyczące o zawodach przyszłości i technologicznym rozwoju świata. Co wybrać? Iść za głosem serca (pasje, talent) czy rozsądku (dane o rynku pracy)? O wskazówki poprosiliśmy ekspertów z dwóch uczelni − ogólnoakademickiej (uniwersytet) i technicznej.
– Moja sugestia to kompromis – mówi prof. Agnieszka Misztal, prorektor ds. studenckich i kształcenia Politechniki Poznańskiej (PP). – Można pogodzić obie potrzeby tak, aby pasja wskazywała obszar zainteresowań, natomiast rozsądek podpowiadałby możliwe scenariusze wykorzystania nabytych kompetencji oraz predyspozycji do różnych profili zawodowych w przyszłej pracy.
Dalej prof. Misztal tłumaczy, że wyboru kierunku studiów warto dokonywać w dwóch krokach: najpierw należy stworzyć listę kierunków dopasowanych do siebie i swoich zainteresowań. W drugim kroku warto to zestawienie przeanalizować pod kątem późniejszych możliwości, własnych predyspozycji oraz trendów rozwoju gospodarki. Tylko tak dokonany wybór daje gwarancję pogodzenia pasji z aspiracjami zawodowymi po ukończeniu studiów – uzupełnia prorektor PP.
Podobną radę usłyszeliśmy od Magdaleny Kwak-Wójcik, doradczyni zawodowej z Biura Karier − Centrum Wsparcia Dydaktyki − Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, która połączenie pasji i rozsądku uznaje za idealny duet przy wyborze ścieżki kształcenia w szkole wyższej: − Ucząc się zagadnień z obszaru, który nas interesuje, jest nam łatwiej zmotywować się do nauki i jednocześnie zgłębiać tę dziedzinę. Jednak przy wyborze kierunku studiów nie bez znaczenia jest też obserwacja trendów na rynku pracy i przemyślenie tego, jak możemy w nie wpisać swoje zainteresowania. Wreszcie istotne jest, by zadać sobie pytanie: czy chcemy, by nasza pasja pozostała czymś dodatkowym, do czego wracamy w wolnym czasie, czy też ma ona zdominować nasze życie zawodowe.
A Piotr Rapciak, zastępca kierowniczki Biura Karier UJ, dodaje: − Warto myśleć niekonwencjonalnie i biorąc pod uwagę nasze pasje czy zainteresowania, zastanowić się, jak można je połączyć z możliwościami, które stwarza rynek pracy.
I ekspert podaje przykład jednego z absolwentów UJ i znanego polskiego komentatora sportowego, który od zawsze chciał być dziennikarzem sportowym, ale jako kierunek studiów wybrał… filologię portugalską, wychodząc z założenia, że znajomość takiego nietypowego języka wyróżni go spośród wielu innych kandydatów do pracy w mediach.
Powyższy przykład jest zresztą doskonałym punktem wyjścia do tego, by wybierając kierunek studiów, nie myśleć o nim jako o „wyroczni” i skazywaniu się na wykonywanie określonego zawodu po ukończeniu nauki na uczelni. Dziś o kształceniu wyższym lepiej jest myśleć szeroko, jako o poszerzaniu swoich horyzontów i otwieraniu sobie różnych możliwości.
− Owszem, każdy kierunek daje pewien wyznacznik dotyczący sugerowanej branży, w której student nabywa kompetencje, ale rola, jaką będzie pełnił w swoim zawodzie, wynika przede wszystkim z cech konkretnej osoby − mówi prof. Misztal. I dodaje: − W zależności od osobowości, predyspozycji i preferowanego charakteru pracy (indywidualna lub zespołowa), a także umiejętności kierowania zespołem i świadomości ponoszenia odpowiedzialności za pracę własną i innych, stanowiska i funkcje zawodowe mogą być różne.
Prorektor PP podaje przykład kierunku budownictwo − absolwent takich studiów może podjąć pracę w kilkunastu zawodach, np. jako: pracownik biura, kosztorysant, projektant, technolog, analityk, inżynier budowy, kierownik robót lub budowy, menedżer projektu lub dyrektor, może odnaleźć swoją misję w oświacie, ośrodkach badawczych czy administracji publicznej przy planowaniu lub nadzorze inwestycji budowlanych, a także może prowadzić własną działalność jako konsultant, rzeczoznawca, audytor lub właściciel firmy budowlanej.
Eksperci radzą też, by kilka lat studiów wykorzystać jako czas podejmowania dodatkowych różnych aktywności − od angażowania się w działalność studencką czy wolontariacką, przez wyjazdy zagraniczne i udział w dodatkowych kursach/szkoleniach po staże i praktyki. Magdalena Kwak-Wójcik zauważa: −Takie podejście do czasu studiów jako okresu testowania swoich możliwości, predyspozycji i ulubionych zajęć pozwala znaleźć dla siebie miejsce na rynku pracy, czasem odkryć w sobie nowy potencjał lub zweryfikować swoje zainteresowania. Ponadto stale trzeba pamiętać, że dla pracodawców liczy się nie tylko sam dyplom, ale też dowody aktywnego i świadomego podejścia do kształtowania swojej ścieżki edukacyjno-zawodowej.
Korpo dla filozofa
Analitycy rynku pracy zwracają uwagę na to, że często pracodawcy zatrudniają kandydatów z nietypowym (wydawałoby się) dla danej branży wykształceniem.
Przykłady z ostatnich lat:
- absolwenci filozofii są zatrudniani przez największe korporacje, cenione są bowiem np. ich umiejętności syntetycznego myślenia oraz wsparcie w rozstrzyganiu problemów etycznych związanych choćby z rozwojem technologii
- absolwenci fizyki czy matematyki wspomagają bankowców np. w projektowaniu modeli systemów bankowych; banki cenią też u takich kandydatów umiejętności analitycznego myślenia, bardzo dobre rozumienie rachunku prawdopodobieństwa czy wiedzę ze statystyki itp.
- branża IT otwiera się dla absolwentów… psychologii − dziś takie osoby mogą pomóc chociażby przy rozwijaniu systemów sztucznej inteligencji czy na stanowiskach związanych z tworzeniem cyfrowych produktów i usług dopasowanych do preferencji i oczekiwań użytkowników
- studia na historii pozwalają rozwinąć takie kompetencje jak np. drobiazgowość/dokładność, umiejętność kojarzenia faktów, umiejętność analizowania wielu różnych danych, czyli z absolwenta tych studiów czyni doskonałego kandydata do pracy np. w białym wywiadzie, kontrolingu czy w zawodach opartych na analizie dużych zbiorów danych
Opr. Magda Tytuła